#Q9N9S

Opowiem wam historię miłości moich dziadków. Dziadek i babcia umarli w zeszłym roku. byli ze sobą około 60 lat. Przez te wszystkie lata kłócili się, przepraszali, kłócili i tak na zmianę, ale dziadek często babcię zaskakiwał, przynosząc do domu koszyk kwiatów, czy zabierając babcię na wycieczki. Także starał się być romantyczny. Babcia często ganiła dziadka, że tak nie wypada żeby był poważny i nie robił takich romantycznych głupot. Jednak bardzo się kochali i teraz przejdę już do konkretnej historii.

Moja babcia wylądowała w szpitalu na chorobę X, w każdym razie nie wykryta wcześniej i nie leczona, i zostało jej kilka dni życia. Pierwszy raz w życiu widziałam dziadka w takim stanie.

Siedział przy babci przez kilka dni non stop, wspominał wszystkie miłe chwile i ciągle całował ją w rękę, płakali przy tym. Ostatniego dnia, dziadek cały praktycznie dzień zapewniał babcię jak ją bardzo kocha, że jego uczucie nigdy nie zmalało, i zawsze w sercu miał tylko swoją ukochaną. Ciężko mi pisać to... babcia umarła w nocy przy dziadku. Dziadek przeżył to bardzo. Pierwszy raz widziałam go, że płacze, płakał za babcią do pogrzebu, mówił do siebie, przepraszał ją. Tak minął tydzień. Dziadek ledwie jadł, chodził na cmentarz, przesiadywał tam godzinami, a w nocy nie spał. W końcu ostatniego dnia nie wyszedł nigdzie, tylko siedział w domu.

Znaleźliśmy dziadka martwego na dywanie w salonie, gdzie siedział przed skrzyneczką z listami, które widać czytał, a wokół było pełno zdjęć dziadka, babci, ich dzieci i wnucząt. Na twarzy dziadka widać było ślady po łzach, jego koszula również była mokra na kołnierzu, w ręku trzymał jedno z pierwszych zdjęć, na którym był z babcią. Mieli około 20 lat wtedy. Jego serce nie wytrzymało bólu i tęsknoty. Bardzo, bardzo kochał swoją żonę.
bazienka Odpowiedz

zawsze sie wzruszam jak czytam takie historie
moi dziadkowie tez 60+ lat razem
kurcze zazdraszczam ludziom, ktorzy poznali sie jakos nie wiem w liceum czy ok 20 i tak sie pokochali, ze zdolali wytrwac w tej milosci te kilkadziesiat lat mimo przeciwnosci losu
a nie teraz, problem? to nara, next

Orava

Moja babcia i dziadek byli ze sobą do końca. To znaczy, do końca życia babci, którą dziadek bił i wyzywał. Wiele razy uciekała z dziećmi do sąsiadów, czy rodziny, ale od męża nie odeszła, bo to nie wypada. Wiedząc, że mężczyźni żyją statystycznie krócej zdarzało jej się po cichu marzyć co będzie robić, gdy on umrze. Ze stresu zaczęła palić, bardzo dużo palić. Gdy zaczęła mieć problemy z oddychaniem i zabrali ją w szpitalu na prześwietlenie, to jej płuca były ruiną, nie było już czego ratować. Zmarła w przeciągu 2 dni. Do dziś mnie męczy wspomnienie jak ze łzami w oczach próbowała ostatkiem sił wyrwać swoją rękę z jego uścisku. Myślę, że nie była wtedy zadowolona ze swojego wyboru.
Dziadek ożenił się ponownie po kilku miesiącach, nową żonę traktuje z szacunkiem i widać, że ją kocha.

Strasznie mi przykro, że babcia nie potrafiła powiedzieć "nara, next".

PiratTomi

Napisała to osoba, która była w kilku związkach...

Nie ma to jak krytykować innych za coś, co samemu się robi.

bazienka

rock zejdz ze mnie i z hipokryzji serio, bo sobie dopowiadasz cos, czego nie powiedzialam, jak Hva
wiekszosc ludzi byla w kilku zwiazkach i one sie rozpadaly z roznych powodow
ja nie mowie, by siedziec ze soba na sile, bo lepiej by pil i bil, ale byl na ten przyklad
albo nie wiem wyzywal, zdradzal,a le wole byc zona niz singielka
nic takiego nie powiedzialam
po prostu w czasach mlodosci naszych dziadkow, gdzie wartosc stanowila religia, staralo sie maksymalnie rozwiazywac normalne problemy zycia codziennego (a nie patole typu chlanie, bicie, zdrady, przemoc psychiczna), dogadywac, isc na kompromisy
teraz wsrod pokolenia 20-30+ coraz czesciej ludzie ida na latwizne biorac rozwod jak robi sie trudno czy nawet zrywajac przez sms czy fb albo robiac ghosting- blokujac na ms, przestajac sie odzywac, a ty sie zastanawiaj, o co chodzilo

Orava, no z patologii sie spiertala jak najbardziej i nie wyobrazam sobie byc z kims, kto mnie krzywdzi

Pirat no wlasnie ja spiertolilam od patologicznego zazdrosnika, pasozyta, przemocowca psychicznego, zdrajca na cale szczescie dla mnie zawinal sie sam zanim zarazil mnie jakims powaznym syfem
co innego patola a co inneog nie wiem wyciskanie tubki pasty w inny sposob, rzucanie skarpet na podloge czy nie wiem chwilowa utrata pracy i proba poradzenia sobie z jednej pensji

bazienka

nigdzie nie napisalam, ze wszystkie
serio, skad ci sie bierze takie generalizowanie to nie wiem
jest natomiast coraz wiecej rozwodow, moje 4 przyjeciolki sa rozwiedzione, w tym jedna dwukrotnie, wiec jednak ludzie nie dogaduja sie tak, jak kiedys
istnieje tez masa zjawizk "nowoczesnego randkowania", jak benching, ghosting, orbitowanie, zombieing, whelming i negging, ktore sa obrzydliwymi zagrywkami
pary na Tinderze kolekcjonuje sie jak pokemony itp.
moi rodzice sa razem 35 lat, dziadkowie 60 kilka, a wsrod znajomych to tak pol na pol ludzie rozstaja sie nawet czesciej niz pozostaja razem
z patoli nalezy spiertalac, ale wiele tych mnijeszych zgrzytow moznaby rozwiazac przy odrobine wiekszym poziomie dobrej woli, ale po co...
jakos tak smutno mi sie robi, jak na to patrze
oczywiscie mam tez np. kolege, ktory jest ze swoja zona od liceum, z 15 lat z gorka, pierwszy zwiazek i strzal w dziesiatke, takim to juz w ogole serio zazdraszczam ;)

PiratTomi

Nie lubię pie*dolenia "kiedyś to były czasy". Kiedyś ludzie siedzieli w toksycznych związkach, bo rozstanie było źle widziane. Wiesz ile na pozór zgodnych i wspaniałych małżonków robiło sobie piekło w domu? Żyli na pokaz, a za zamkniętymi drzwiami była przemoc, ponizanie. Kiedyś to nie było nic złego w tym, że mąż lał żonę i dzieci.
Tkwili w tych związkach aż do śmierci, bo rozwód nie wchodził w grę.
Nie wiesz jak wyglądaja obecne związki, które się rozpadaja ze słabych powodów. Może jest tam przemoc, ale mniejszy wstyd powiedzieć, że chodzi o skarpety.

O związek można walczyć, ale czasem nie ma o co. No i naprawy muszą chcieć dwie strony, inaczej to nie ma sensu.

Nie oceniaj, bo też ktoś może cię ocenić, że twoje powody są zbyt żałosne by się rozstać i właściwie szukałas dziury w całym, zamiast walczyć i naprawiać partnera.

PiratTomi

No ok, twoja matka jest ze starym 35 lat, choć jest to patola jakich mało, o czym często wspominałas. Chciałabyś takiego związku? Ja podziękuję. Już wolałabym 3 rozwody.

bazienka

pirat, moj ojcic do mojej matki poza zwracaniem sie do niej bez szacunku i traktowaniem jak sluzaca nie wyskakiwal z lapami, nie wyzywal ani nic
alkoholu prawie nie pije
kiedys znalazlam gumki w samochodzie, wiec ewentualnie prawdopodobnie ja zdradzal, ale 60letniej kobiecie zycia ukladac nie bede, jak sobie pozwala, tka sonie ma
byl patologiczny w stosuku do nas- dzieci, a w sumie glownie do mnie
i duzymi literami rowniez tobie nalezy tlumaczyc jak Hva? NIE POPIERAM PATOLOGII, o cyzm juz ze 2 razy zdazylam tu napisac

natomiast dziadkowie po 60 latach nadal sie kochaja, spia przytuleni albo ze splecionymi dlonmi na poduszce, urocze to jest
wujek z ciotka tez ok 30+ lat razem, maja spoko relacje
malzenstwo znajomych rodzicow- 40+ lat razem, nadal siedza objeci

i jasne, nie nalezy pozwalac na traktowanie sie jak szmate w imie dlugiego zwiazku, to byloby chore

nie chodzi mi tez o klasyczne "kiedys to bylo", chociaz realia i wartosci tez maja tu sporo do rzeczy- w sensie nie ze "kiedys" bo x lat temu, tylko np. "przed internetem"
w ogole zauwazylam, ze relacje strasznie sie zdewaluowaly w epoce cyfryzacji, ludzie nagle odkryli, z emaja wiecej mozliwosci niz im sie dotychczas wydawalo o przebieraja, niektorzy skrajnie jak napisalam na poczatku ze pierwsze problemy- next, mam 10 osob na twoje miejsce chetnych
widac to chocby po tinderze i andkowaniu z 5 osobami na raz by potem sobie wybrac
smutne to

bazienka

i chodzi mi o to podejscie wlasnie, ze te 60 lat razem to oni musza byc mega przyjaciolmi, by ich ten czas nie pokonal, nie znudzili sie soba itp.
choc nie jestem pewna, czy gdyby teraz mieli np. kolo 30 to by do tej 80 ze soba zostali
no i oczywiscie znam tez osoby sklonne do kompromisow i walki o zwiazek w naszych czasach, jednak widze takich zwiazkow duzo mniej niz w pokoleniu rodzicow czy dziadkow
oczywiscie tez nie we wszystko w tych zwiazkach jestem wtajemniczana, ale jak sie cos obserwuje latami, to da sie wylapac pewne sygnaly
i nie generalizuje, nie mowie, ze kazdy absolutnie zwiazek teraz jest taki papierowy, ale plaga rozstan i rozwodow jest zauwazalna
nie chodzi o to, by sie z kims meczyc w imie wyzszego dobra cyz pozwalac sobie na przemoc ( bo oczywiscie kiedys zdarzaly sie zwiazki, gdzie ludzie sie nie szanowali i napiertalali, ale byli ze soba bo co ludzie powiedza, albo dla zle pojetego dobra dzieci), dlatego tez mnie wzrusaja tacy ludzie jak moi dziadkowie czy wujkowie, ktorzy potrafili zachowac fajna relacje przez tyle lat

cos ty sie Pirat tej "patoli jakich malo" uczepila?
jasne moj staru jest ostatnim chujem i nie powinien nigdy miec dzieci
ale w domu nie bylo chlania, cpania, nie bil mamy, mielismy co jesc, zylismy na poziomie klasy sredniej, nie chodzilismy brudni, glodni, obszarpani, nikt sie nie prostytuowal, nie bylo ucieczek z domu, nie zaszlam w ciaze jako 15latka czy cos, nikt nikogo nie gwalcil...
bicie dzieci to sqrwysynstwo, upokarzanie latami to przemoc psychiczna, ale znam wiele "ostrzejszych" "patoli, jakich malo"

PiratTomi

Nie ma to jak porównywać tindera, gdzie jest wylegarnia wszelkiej maści patologii, do normalnych ludzi i normalnie zawieranych relacji.

No widzisz, a normalna kobieta w obecnych czasach by się rozstała z przemocowcem, który zneca się nad dziećmi, a twoja matka z czasów "kiedyś to było lepiej" pozwalała na taką patologie, bo "co ludzie powiedzą". Ty zakończyłas związek, bo jakiś idiota cię zdradzał, a matka tego nie zrobi, bo co ludzie powiedzą. To jest to twoje "naprawianie relacji między małżonkami" - jeden małżonek zdradza i się nawet z tym nie kryje, a drugi udaje, że to nie ms miejsca. Wow.

Miałaś same patolskie związki, więc nie za bardzo możesz się wypowiadać w kwestii normalnych związków i problemów, jakie tam się pojawiają. Dla jednego przemoc będzie powodem by zakończyć związek, a innej osobie będzie przeszkadzać rozrzucanie skarpetek i to wystarczy, by zakończyć relacje. Nie jesteś w tych związkach, więc nie wiesz, czy były tam dawane szanse na zmianę złych nawyków. A może te głupie skarpety przewazyly szale.

Jest jeszcze coś takiego jak wypalenie się uczucia, zmiana charakterów i spojrzenia na świat. Ludzie się zmieniają i czasem wcale nie jest to dobre dla związku. Ludzie dorastają i okazuje się, że każdy ma inny pomysł na swoje życie. Nie zawsze można to pogodzić. Po prostu czasami tak jest i każdy ma prawo zakończyć relacje, jeśli uważa, że jest mu źle.

Dopamine

Rany czy na tej stronie już nie można westchnąć ze wzruszeniem na widok ładnego wyznania, bo zleci się zgraja hejterów, czepiając się każdego szczegółu i wbijając szpile gdzie popadnie 🙄

Zobacz więcej odpowiedzi (2)
pawelek12 Odpowiedz

Chwyta za serduszko

Cao Odpowiedz

W sumie historia z happy endem, teraz prawdopodobnie znów jest z nią :)

Cao

Jest duchowy świat (katolicy nazywają go niebem a to jest po prostu inny wymiar, inny świat w którym toczy się życie tylko na troche innych zasadach) i jest też reinkarnacja.

Odpowiadając na Twoje pytanie: Taka kobieta bedzie związana emocjonalnie i z jednym i z drugim mężyczyzną. Być może z którymś bardziej. Jako, że mamy wiele żyć (reinkarnacja) to takich osób z którymi jest się związanym mamy pewnie sporo. W tamtym świecie nie stanowi to problemu bo z poziomu tamtego świata ludzie widzą i postrzegają różne sprawy inaczej. Mają dużo szerszą perspektywę. Natomiast w kolejnych życiach jeśli któregoś z nich spotka to prawdopodobnie sie zakocha, a jeśli spotka obu naraz w jednym życiu to wtedy bedzie musiała wybierać z którym być.

bazienka

Cao, jest tez np teoria wcielen- jestesmy sobie duszami wcielajacymi sie w jakies tam zycie i np. wybierasz sobie zadanie na to zycie, doswiadczenie czegos
i dusza X mowi- no dobra to aj tma pojde i ci pomoge, bede twoim znecajacym sie ojcem
dusza Y- no a ja bede niekochajaca ci matka
duza Z- ja bede zdradzajacym cie mezem
dusza A- ja niepelnosprawnym dzieckiem
dusza B- ja kochajaca cie nad zycie babcia
dusza C- ja drugim mezem, ktory cie uratuje
no i potem sie spotykala i realizuja sobie ten plan i kazdy odrabia swoja lekcje doswiadczajac roznych rzeczy
Newton o tym pisal np. w Wedrowce dusz

Dragomir

Królowo, w Biblii jest to napisane, Jezus był pytany o to samo przez uczniów więc pytanie wcale nie odkrywcze. Zachęcam do przeczytania.

bazienka

w Biblii to jest napisane, ze po smierci nie ma nic, takie zawieszenie w oczekiwaniu na Armagiedon i ponowne przyjscie Jezusa, gdzie bedzie jakas pula ludzi zyjacych na Ziemi jak sobie zasluza, i 144 tysiace rzadzacych razem z Jezusem w Raju
i nie bedzie malzenstw i innych ziemskich zobowiazan
bo bylo np. sobie prawo lewiratu- jesli kobieta wyszla za maz i nie splodzila z mezem meskiego potomka i ten maz zmarl, to te kobiete w ramach opieki nad nia przejmowal jako zone kolejny brat
jedna tak zaliczyla 7 braci i Jezus wlasnie wytlumaczyl, ze w Raju nie bedzie malzenstw i zobowiazan w takim rozumieniu naszym ziemskim
Langusta na Palmie o tym mowil w podcascie ktoryms

3timeilosepassword

rockandrollqueen, według Biblii w niebie nie będzie małżeństw. Owszem, będzie miłość, więc taka kobieta będzie zapewne kochać podobnie obydwu swoich mężów, ale nie będzie jakby statusu małżeństwa :\

Dragomir

"W owym dniu przyszli do Niego saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli go w ten sposób: «Nauczycielu, Mojżesz powiedział: Jeśli kto umrze bezdzietnie, niech jego brat weźmie wdowę po nim i wzbudzi potomstwo swemu bratu. Otóż było u nas siedmiu braci. Pierwszy ożenił się i umarł, a ponieważ nie miał potomstwa, zostawił swoją żonę bratu. Tak samo drugi i trzeci - aż do siódmego. W końcu po wszystkich umarła ta kobieta. Do którego więc z tych siedmiu należeć będzie przy zmartwychwstaniu? Bo wszyscy ją mieli [za żonę]». Jezus im odpowiedział: «Jesteście w błędzie, nie znając Pisma ani mocy Bożej. Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie. A co do zmartwychwstania umarłych, nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba? Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych». A tłumy, słysząc to, zdumiewały się nad Jego nauką".

Dragomir

Zrozum amebo umysłowa, że chce Ci się bzykać tak jak każdemu zdrowemu człowiekowi, bo masz ciało i ono ma swoje potrzeby. Dusza jest eteryczna, metafizyczna więc ma inne potrzeby. W niebie wszystkie potrzeby zostaną zaspokojone. Tam nie chce się jeść, pić, bzykać, spać itp. Mniemam, iż Twój rozwój duchowy robi to samo co Ty jak jesteś z fagasem - leży i kwiczy. Rób sobie co chcesz, tylko nie mów później że nie wiedziałaś.

Dragomir

Określenie stosowne do poziomu odpowiedzi to żadna specjalna obraza. Poza tym reszta wypowiedzi też nie mija się z prawdą.

Dragomir

W sumie nie piszesz jakbyś była głupia, i choć mijamy się światopoglądowo to trudno, możesz mieć własne zdanie. Trochę niekulturalnie się zachowałem i ponieważ nie można usunąć komentarza, to przepraszam z mojej strony, chciałbym żebyś nie chowała za to urazy.

Dragomir

A tak wpasowując się w Twoją retorykę, to w piekle też nie będzie ruchańska, tez przez wieczność no chyba że diabeł będzie tam wszystkich zapinał, ale to raczej przyjemność jednostronna :P
Dobrego dnia.

Zobacz więcej odpowiedzi (1)
Lubiesztucznerzesy Odpowiedz

Moja babcia parę dni przed śmiercią mówiła że chce już do Janka.. Zawsze ale to zawsze się wzruszam gdy czytam takie historie. Piękna miłość

Madhu Odpowiedz

Piękna historia, piękni ludzie, piękna miłości. Każdemu takiej życzę!

Margaret Odpowiedz

Człowiek tak bardzo nie mógł poradzić sobie ze śmiercią, że sam umiera. Niektórzy nazywają to miłością, a to po prostu uzależnienie od drugiej osoby... Nic dobrego.

Dodaj anonimowe wyznanie