#OBDzF
To, co stało się kilka dni temu, trzyma mnie dalej w ogromnym szoku. Klientka poprosiła właścicielkę, czyli mnie, do siebie. Pomyślałam, że coś było nie tak z jej zamówieniem. Kobieta donośnym głosem zapytała, czy tak mało jest chętnych do pracy. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że na to nie narzekam. Klientka ciągnęła dalej: "Dlaczego zatrudniliście TO w mojej ulubionej kawiarni?", zerkając na nową kelnerkę.
Wyprosiłam klientkę mówiąc, że nie tolerujemy tu takich zachowań. Oburzenie oczywiście było, ale nie wiem z której strony większe. Dziewczyna pracuje u mnie dalej, sprawdza się świetnie.
Widać klientka to typowa Grażyna
Może, jednakże stereotyp przyjął imię "Grażyna", czasem zamiennie występujące na "Halina" (razem z wariantem Halyna) bądź można także podpiąć tutaj także imię "Karyna".
Szkoda, że nie powiedziała, że zna właścicielkę, to by było ciekawiej.
"Klientka poprosiła właścicielkę" - trudno byłoby klientce pójść w tym kierunku.
Bardzo fajne zachowanie z twojej strony, mam na myśli zarówno to, że ją zatrudniłaś bez uprzedzeń, jak i to, że zareagowałaś na chamstwo klientki. Zachowanie tej kobiety porażka, rozumiem że ktoś może mieć obawy względem osób niepełnosprawnych, ale po pierwsze, zakładam, że tamta dziewczyna nie dawała powodów do niepokoju, skoro nadawała się do pracy, po drugie, nazywanie drugiego człowieka per "to" i traktowanie w taki sposób to naprawdę szczyt bezczelności i brak jakiejkolwiek empatii.
No chyba, ze takie cos jak Rafalala, ktore nie wie samo kim jest. Nie wiadomo jak sie do tego zwracac.
Dragomir
Komentarz ani na temat, ani nic nie wnosi.
Lekko dotyka watku komentarza, o nazywaniu czlowieka "to". Byla dosc glosna akcja z udzialem nieslawnego transwestyty, wlasnie z nazwaniem go przez kogos "tym czyms". Rozumiem, ze minusy oraz Twoj komentarz sa wynikiem braku mojej "nowoczesnosci" i aprobaty dla zboczen. Nie gniewam sie, rozumiem ze dla Ciebie facet po terapii hormonalnej, lecz wciaz z wackiem to kobieta bo on sam sie tak nazywa, a pacjent oddzialu psychiatrycznego, ktory uwaza sie za konia tez nim jest. Szanuje ze masz swoje poglady, lecz nie nasladuje.
Myślę, że niezależnie od tego jak bardzo kogoś nie lubimy bądź się z nim nie zgadzamy, nazywanie danej osoby "to" albo "coś" nie jest w porządku. Nie mieszając już w to kwestii Rafalali, transseksualistów i tolerancji - po prostu się tak nie robi.
Niby brzydko, ale nie wiadomo jak sie zwrocic - pan czy pani. W niemieckim jest jedna forma grzecznosciowa, w angielskim nie ma w ogole. W rosyjskim tez jesna operuja. A u nas sa dwie. Nie mowie o czlowieku-koniu tylko o transach. Ja mialbym z tym klopot.
Dragomir, jest na to jeden prosty sposób - SPYTAĆ. "Przepraszam, jakie zaimki preferujesz?" powinno wystarczyć.
Jesteś świetna!!!! Więcej takich ludzi na świecie ❤️
Super że jesteś w porządku człwoiekiem
Brawo :)
Najsmutniejsze jest to, że idiotka będzie to opowiadać potem oburzona rodzinie i znajomym i jeszcze jej przytakną.
No dokładnie. Zgadzam się z klientką w 100%. Jak ktokolwiek ma czelność kogoś zatrudniać w JEJ ulubionej restauracji nie pytając jej o zgodę.
Nie popieram chamstwa klientki. Ale ja sama bym do takiej kawiarni nie weszła. Z tych osób z zespołem downa co spotkałam to byli dość nieobliczalni. Nie czułabym się dobrze przy takiej kelnerce.
ale ta musiała być raczej normalna, skoro może pracować to raczej nieobliczalna nie jest
@smiejzelka Autorka w wyznaniu podkreśliła, że nie traktowała dziewczyny inaczej ze względu na chorobę i że przeszła ona pomyślnie rekrutację nie z powodu współczucia, lecz tego, że wbrew pozorom to ta dziewczyna najlepiej z kandydujących się zaprezentowała. Poza tym wszystko też zależy od stopnia niepełnosprawności. Np. taki Maciek z Klanu vel Piotr Swend to gość, który na co dzień normalnie funkcjonuje, jak wszyscy, poza serialem jest zatrudniony również w jednym z teatrów, gra w spektaklach, ma się dobrze. Zatrudniona dziewczyna mogła mieć, tak jak on, podobną postać choroby, która mogła wpływać bardziej na jej wygląd i ewentualnie zdrowie fizyczne, niż samo zachowanie, rozwój intelektualny, nawet na stronie zespoldowna.info są opisane historie, gdzie ktoś z tym zespołem studiuje jak inni, ma zainteresowania jak inni, dużo zależy od charakteru choroby i przede wszystkim zaangażowania rodziców odnośnie usamodzielniania dziecka, jego rehabilitacji itd.
@feles
Ale klient, który chce wejsc do kawiarni tego nie wie. Mnie by taka kelnerka akurat nie obeszla, ale rozumiem ludzi, ktorzy mogliby sie bac - wtedy wystarczy albo nie wchodzic do srodka, albo, w ostatecznosci, dyskretnie (!) i uprzejmie (!!!) poprosic o innego kelnera.
Każdy człowiek jest nieobliczalny, tylko po niektórych nie można się tego spodziewać, bo wyglądają normalnie. Więc to bez sensu bać się osób z zespołem Downa.
Pomijając formę wypowiedzi tej klientki, to myślę, że wiele osób czułoby się nieswojo, będąc obsługiwanym w kawiarni przez osobę z zespołem downa. Jak dla mnie to z marketingowego punktu widzenia zatrudnienie takiej osoby nie było dla autorki najlepszym posunięciem i prawdopodobnie wielu osobom to przeszkadzało, tylko nie każdy musiał wyrazić swoją opinię w taki sposób jak klientka z wyznania.
Widocznie dla autorki ważniejsza od marketingu jest dobrze wykonana praca. Dziewczyna pracuje dobrze a to przekłada się na działanie całego lokalu.
Myślę, że jako klientka sama czułabym się trochę nieswojo. Tylko pytanie dlaczego. Ano dlatego, że nie jesteśmy obyci z tematem. Bo takich ludzi jest sporo tylko rzadko mają okazję pracować w miejscach publicznych. A dopóki nie będziemy ich spotykać w codziennych sytuacjach to nigdy nie zacznie być "swojo".
Jeśli zostałabym przez taką kelnerkę dobrze obsłużona to z całą pewnością nie obrażałabym się a i starałbym się własnych (niepotrzebnych) lęków nie okazywać.
Na miejscu właściciela powiedziałbym, jak komuś przeszkadza uczciwie pracująca osoba, która przykłada się do tej pracy bardziej niż inni, to niech wyp....ala z mojej restauracji.
W mieście obok mam bar mleczny. Super jedzenie, duże porcje i te ceny 💓 Cały bar należy do jakiegoś stowarzyszenia, gdzie dochód z baru idzie głównie na cele statutowe. Pracują tam osoby niepełnosprawne umysłowo. Wydają posiłki, przyjmują zamówienia, wołają numerkami. Są obok nich osoby zdrowe, które co jakiś czas zerkają, jak im idzie. Szczerze? Mają taki ruch, że jak chcesz dostać obiad, to musisz stać od 11 w kolejce 😂 Owszem, dziewczyny mają czasem problem z liczeniem i chwilę trwa, zanim wydadzą resztę, ale ten ich zapał, radość jest zaraźliwa. I szczerze, nikt się do mnie tak nie uśmiecha, jak one.
Jasne, na początku pewnie każdy czuje jakiś dyskomfort, ale kiedyś trzeba przejść nad tym do porządku dziennego. Najmniejszy problem mają dzieci. Dla nich ta inność nie jest jakaś dziwna. Niektóre czasem zauważą, że ta pani ma inne oczy, a potem skwitują, że bardzo ładne. Może my- dorośli też powinniśmy brać z nich przykład.
Przecież tworzą się już takie knajpy w których zatrudniani są tylko niepełnosprawni. W jedzeniu w ciemności pracują osoby wyłącznie ślepe, we Wrocławiu jest kawiarnia w której pracują osoby wyłącznie niepełnosprawne umysłowo, w Japonii jest restauracja w której obsługują cię roboty sterowane przez sparaliżowane osoby. Jeśli myślisz, że takie posunięcie to marketingowy strzał w kolano to grubo się mylisz. Bo ludzie lubią chodzić do miejsc w których przyczyniają się do pomocy komuś, tak samo jak do takich gdzie można wpłacać na zapas pieniądze za obiad dla bezdomnych. W tym przypadku fajnie jest mieć poczucie że będąc klientem takiego miejsca dajesz miejsce pracy osobie z Zespołem Downa, przez co może stać się troche bardziej niezależna.
Problem nie tkwi w tym, że ktoś jest chory - problem tkwi w nas, naszym podejściu.
A ja właśnie cenię w ludziach to, że dają szansę innym i z chęcią poszłabym do tej kawiarni.
A powiem dodatkowo, że nie mam podstaw by lubić osoby z zespołem Downa, bo w dzieciństwie prześladował mnie chłopiec z tym zespołem, że niby się we mnie zakochał. Trwało do aż do końca gimnazjum i były sytuacje, że bałam się, że coś mi zrobi. Nikt nie reagował, bo przecież to chory chłopiec. Jego rodzice oburzali się na moje skargi, bo jak mogę ich synka o coś oskarżać. Skończyło się to dopiero jak poszłam do szkoły z internatem w innym mieście.
Ale nie obwiniam wszystkich chorych na zespół Downa, bo nie należy generalizować. Każdy przecież jest inny.