#NAKfe
To on od małego wpajał mi patriotyzm. To za jego namową poszedłem do klasy wojskowej i zapisałem się do grupy rekonstrukcyjnej, gdy miałem 18 lat. Chłopaki z grupy wielokrotnie wpadali do mnie, by odwiedzić Dziadunia i posłuchać jego opowieści z czasów wojennych. Był dla nich autorytetem, honorowym gościem na imprezach i człowiekiem, dzięki któremu zmieniło się ich postrzeganie świata. Uczył nas, że ojczyznę ma się jedną. Jaka by ona nie była, gdy przychodzi moment próby, musimy być gotowi, by walczyć. Mówił, że nawet dzisiaj, gdy trwa jeden wielki wyścig szczurów, a jeden drugiego sprzedałby za garść srebrników, my mamy być tymi, którzy nie splamią honoru zdradą.
Pradziadek zmarł 5 lat temu, dzień przed spotkaniem, na którym mieliśmy z kolegami opracowywać scenariusz na rekonstrukcję bitwy pod Wizną. Był dla nich teoretycznie obcą osobą, a szlochali jak małe dzieci, gdy powiedziałem o jego śmierci. Wiedziałem, że będą na pogrzebie. Zadeklarowali się. Ale to co zrobili, zapadnie mi w pamięci chyba do końca życia.
Był piątek, 13.30, pół godziny do nabożeństwa. Wtedy pod kościół podjechał bus. Byliśmy w totalnym szoku, gdy ze środka wyszło 25 moich kolegów z grupy, w pełnym umundurowaniu, z bronią, a do tego 6-osobowa orkiestra, która bardzo często towarzyszyła nam na imprezach.
Nasz kierownik podszedł wtedy do mnie i powiedział: "Bohaterowie zasługują, by oddać im honory. Szczególnie podczas tej ostatniej drogi. Twój pradziadek był dla nas wzorem i przykładem. Byłoby zbrodnią, gdyby nas tutaj dzisiaj zabrakło".
Z kościoła na cmentarz jest prawie 2 kilometry. Chłopaki na zmianę nieśli trumnę pradziadka. Przy samym grobie zaś oddali mu honory, jak podczas wojskowego pogrzebu. 3 salwy honorowe, pieśń przygrywana przez orkiestrę, flaga oddana na ręce babci.
Na spotkaniach grupy czasami rozmawiamy o nim, wspominamy go. Jego opowieści, żarciki, specyficzne poczucie humoru. Dziś mija ponad 5 lat od jego pogrzebu. I nawet dzisiaj mam łzy w oczach, gdy to wspominam. Spoczywaj w spokoju, Dziaduniu.
Aż mi łzy stanęły w oczach...
A ja się pierwszy raz popłakałam!
Nie tylko Tobie.Ja się rozryczałam.
Popłakałam się....
A ja się rozryczałem jak małe dziecko... I właśnie to jest patriotyzm, a nie ubieranie się w koszulki z husarzami, Pileckim, kotwiczką i biało-czerwoną opaską na ramieniu. Bezczeszczenie symboli narodowych
Jaki patriotyzm? Z której strony? Jak idą te łyse karki w koszulkach ich karynki w koszulkach "Żyli prawem wilka" na napierdalankę 11 listopada? Albo na imprezach chleją i potem obrzygują sobie zakotwiczone "P"? Czy może gimbusy w z Dolnego Śląska w bluzach dresowych z husarią, którzy Warszawę widzieli na zdjęciach? To jest patriotyzm? No ludzie, bądźmy poważni o_O
Ja tego w ogóle nie czuję.
Popłakałam sie
@seitreu Ubieranie się w "patriotyczne" fatałaszki w losowe dni nijak się ma do patriotyzmu. Już jestem w stanie to przeboleć, gdy ubierają to w ważne święta i rocznice, ale ja takich widzę praktycznie codziennie
@KatarzynaKatarzyna
Źle rozumiany patriotyzm jest gorszy od całkowitego olewania swojego kraju, tacy "patrioci" swoimi działaniami wyrażają coś zupełnie odwrotnego, niż wartości, które powinni szanować. Same noszenie koszulki z odpowiednim nadrukiem o niczym nie świadczy.
A te wszystkie "patriotyczne" ciuchy to tylko wykorzystanie mody przez marketingowców.
Smutna historia :( Ale szacun dla twoich kolegów :)
Mój dziadek w czasie wojny służył w Armii Czerwonej - wyboru nie miał, został wcielony przymusowo, później służył w LWP. Zgodnie z polityką historyczną prowadzoną przez władze i dla co niektórych "patriotów" dziś był by określany jako bandyta, zdrajca, czy sługus Stalina.
Dla obecnych polityków, kształtujących politykę historyczną i chyba większości osób uważających się za patriotów, czy interesujących się historią, lepiej by było, gdyby Twój dziadek służył w Wehrmachcie - bo może miał okazję pozabijać paru komunistów.
Jak zostal przymusowo wcielony to nikt problemu nie bedzie mial. To tak jak ze Slazakami w Wehrmachcie. Problem by byl gdyby dzialal w komunistycznych organizacjach i do ACz wstapil na ochotnika.
Bo tak to jest, jak niektórzy potrafią jakąś kwestię rozpatrywać fragmentarycznie, bez zagłębiania się w kontekst całościowy.
Również mam łzy w oczach. Cześć i Chwała Bohaterom!!!
Mam łzy w oczach :v
A mnie zastanawia dlaczego nikt nie pomyślał w tym wezystkim o prababci... Skoro był bohaterem wojennym, to zasługiwał na pogrzeb wojskowy, a jednak babcia nie zdecydowała się na niego. Tyle lat czekała na własnego męża, żyła w strachu o jego życie, zapewne chciała pożegnać go w rodzinnym gronie, a nie w towarzystwie całej tej wojskowej obstawy... Szkoda, że nikt o niej nie pomyślał, jako o tej najbliższej z najbliższych dla dziadka, która zasługuje na to, żeby pożegnać się z nim po swojemu...
@TrzyPingwiny wpomina na końcu o fladze złożonej na ręce babci (podejrzewam, że pisząc babci, w domyśle autor mógł mieć prababcię, ale mogę się mylić. Niemniej jednak ja tak to odebrałam)
Ogólnie nie popieram wynoszenia na piedestał żołnierzy wyklętych i gloryfikacji walki dla samej walki, ale wzruszył mnie szacunek oddany zmarłemu.
Żołnierze Wyklęci nie walczyli dla samej walki lecz walczyli z komunistami. Koniec wojny nie był końcem wojny dla Polaków. Znaleźliśmy się pod okupacją Sowietów. LEPIEJ UMIERAĆ STOJĄC, NIŻ ŻYĆ NA KOLANACH!!!
Często też walczyli dla samych siebie. Pochodzę z Podlasia, okolice granicy Białoruskiej. Po tym, co moi dziadkowie opowiedzieli mi o WIELKICH ŻOŁNIERZACH WYKLĘTYCH, zawsze gdy słyszę o tej "cudownej" partyzantce, czuję niesmak. Grabili, palili, mordowali. I takie są fakty. To wspaniałe, że młodzi ludzie potrafili tak uczcić pogrzeb dziadka zmarłego kolegi. Ja niestety czytając to, łez w oczach nie miałam. Nasze regiony wiedzą, że okupacja Sowietów była lepsza od okupacji partyzanckiej prowadzonej na naszych ziemiach.
Debussy, też nie miałam łez w oczach, ale byłam poruszona. O takich akcjach bohaterskiego podziemia się już nie mówi, a to ogromna szkoda. Z drugiej strony cywile mieli już dosyć 6 lat wojny. Dziwi to kogoś, kto woleli już komunistów (chociaż ja wiem, czy ich tak można nazwać? Raczej karierowicze) na urzędach niż partyzantów w lasach? Bo mnie nie :|
Mam te same zdanie , kazdy wywyzsza zolnierzy wykletych a malo kto wie jak to bylo ... Nie raz przychodzili do wioski i okradalu mowiac ze to im sie nalezy ... Ilu prostych ludzi zmarlo kryjac ich po piwnicach ? A oni jakos wolnosci nie wywalczyli ..........
Nie mówię, że wyznanie nie opisuje czegoś naprawdę dobrego - każdemu należy się szacunek, ale wynoszenie teraz wszystkich partyzantów na piedestał jest okrutne. Umieranie kryjąc się po piwnicach to pikuś wobec tego, co naprawdę robili. Podpalanie, kulka w łeb, w wiosce obok mojej rodzinnej, wzięto 8miesięczne dziecko z ramion matki i rzucono o ziemię, następnie zastrzelono oboje rodziców, osierocili oni 7 dzieci. Kradli na potęgę, nakładali kontrybucje, a kto nie mógł się wypłacić, żegnał się z życiem.
Tzw. "Żołnierze Wyklęci", "Leśni Bracia", czy inni żołnierze/partyzanci, którzy pomimo końca wojny nie złożyli broni, to bardzo złożony temat. Obok prawdziwych patriotów, postępujących honorowo, było także wielu bandytów, czy ludzi, którzy po prostu nie mogli się odnaleźć w powojennych realiach. Wrzucanie tego wszystkiego do jednego wora nie ma sensu, w praktyce każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie.
Tak samo potępianie urzędników/funkcjonariuszy władzy ludowej - nie wszyscy byli oprawcami z KBW/UB, zdecydowana większość była zwykłymi ludźmi, którzy po prostu chcieli sobie ułożyć jakoś życie w powojennej rzeczywistości.
Pierwsze lata po wojnie były bardzo ciężkie, kraj był niemalże całkowicie zniszczony, brakowało praktycznie wszystkiego i rozpatrywanie moralności ludzi żyjących w tamtej epoce nie ma żadnego sensu, gdy nie potrafi się wziąć pod uwagę reali tamtych czasów.
Skoro byli takimi bandytami to czemu tak dlugo walczyli? Przeciez gdyby nie pomoc i poparcie miejscowej ludnosci dla Wykletych komunisci wylapaliby ich w 2, góra 3 lata. A ostatni Wyklety zginal w 1963. A i poczytajcie sobie o tym co to bandy pozorowane.
Kazda armia pozwala sobie na zbyt wiele, ze względu na argument sily którym dysponują. Kiedys byl eksperyment przeprowadzany, ale więzienie w stanach. Po tygodniu przerwano, bo strażnicy, którzy mieli wladze nad więźniami ostro przeginali. Na każdej wojnie dochodzi do tego samego, ludzie czujacy sie bezkarnie wykorzystają prawie zawsze ten atut.
Pogrzęb piękny. Jednak Ziemia jest już tak małą planetą, że tu nie ma miejsca na zastarzałe antagonizmy, wojny i rozdmuchany patriotyzm. Tradycja to piękna rzecz, lokalna historia może być ciekawa ale jedyną ojczyzną jaką mamy to ta mała plamka błękitu w kosmosie.
Pięknie sformułowane ostatnie zdanie :)
Tak, pozbadzmy sie wszelkiej tozsamosci i badzmy jedna wielka szarą masą. A wojny i antagonizmy byly są i będą.
Przykro mi Erick76, moze Tobie sie to nie podobać, ale globalizacja poszła na tyle do przodu, że taka jest prawda. Albo wspólnie zadbamy o glob, albo niedlugo nieliczni uciekną a my prosci ludzie zdechniemy.
Globalizacja nie zmienila tego ze ludzie czuja nafal pdzywiazanie do swoich krajow. Nawet na Zachodzie ludzie bardziej identyfikuja sie ze swoimi krajami niz z jakims tam panstwem unijnym
Poza tym mozemy zadbac o glob zyjac w swoich oddzielnych krajach
Specjalnie zarejestrowałem się żeby dać lajka :) cześć bohaterom!
I pomyśleć że mój pradziadek był essesmanem
A dziadek kolegi bronił plaży Omaha.
Wszystko zależy, jakim był człowiekiem i w jakie okoliczności doprowadziły do tego, że znalazł się w SS.
@TrzyPingwiny
W SS służyło wielu Łotyszy i Estończyków - czy uważasz ich za zbrodniarzy, czy może chcieli walczyć o wyzwolenie swojego kraju z pod radzieckiej okupacji?