#K0fLH

Od zawsze moją największą miłością były konie, nie tylko jeździectwo. Wszystko co było z nimi związane.
Mogłam całymi dniami je szczotkować, nosić ciężkie siodła, dokładać siana, a nawet jeździć z cuchnącymi taczkami pełnymi końskiego łajna, cały czas z bananem na twarzy.

W czym więc problem? W tym, że czuję ogromną frustrację. Moi rodzice od zawsze byli przeciwko temu. Od razu powiem, że mam świadomość, jak drogi jest ten sport, ale stać ich na sportowe auta, więc i na konie. Przez pierwszy rok nie było w ogóle rozmowy na ten temat. Okazjonalnie oprowadzanka na festynach itp. Potem zgodzili się mnie posłać na obóz konny. Z roku na rok coraz bardziej zaawansowane, aż do galopu. Wciąż jednak miałam kontakt z końmi 12 dni rocznie, a poza tym zostawały mi jedynie książki, internet i godziny przynudzania znajomym :) Na temat jazdy nie było nawet rozmowy, każda kończyła się awanturą, jak nie gorzej. Bolało mnie, gdy moje koleżanki zainteresowane moją gadaniną zapisywały się na lekcje, a ja nie mogłam. Jednocześnie czułam satysfakcję, gdy szybko rezygnowały, byłam po prostu zazdrosna. W końcu ktoś zainterweniował (prawdopodobnie mój lekarz rodzinny), a rodzice zapisali mnie wtedy na trzy godzinne jazdy. Pamiętam, że każda z nich wiązała się z awanturą, że będą musieli mnie zawieźć (byłam za mała, żeby sama dojechać). Po trzech razach powiedzieli, że mam zapomnieć o takich głupotach, bo oni nie będą marnowali czasu na wożenie mnie. Zostały tylko obozy. I po 6 latach od pierwszego z nich moje marzenie się spełniło, ojciec z początku używał tego argumentu do szantażowania mnie, ale nareszcie zapisał mnie na jazdy. Miałam to co kochałam, raz w tygodniu.

Niestety od dnia mojej pierwszej jazdy mijają prawie 3 lata, a mi jest coraz ciężej. A to dlatego, że moja wyczekana jazda jest ich kartą przetargową, za każde najmniejsze przewinienie typu zostawienie szklanki w pokoju na konie nie szłam. Czasem i pretekstu nie potrzebowali. Utrudniali mi to jak tylko mogli, jednocześnie przed ludźmi chwaląc się moimi umiejętnościami.

Jednocześnie im dłużej jeżdżę i im więcej umiem, tym więcej chcę. Nie wymagam tego od nich, nie było szans znalezienia pracy w stajni ani pracy za jazdy, więc podjęłam pracę weekendową, aby dorobić na drugą godzinę w tygodniu. Ale oni i tak nie raz zabronią mi iść, tak po prostu, bo nie. Nawet nie chcą rozmawiać o dzierżawie konia (z moich wypracowanych pieniędzy), żebym mogła jeździć na zawody (moja trenera nie ma jak mi wypożyczyć, a większości jej zawodniczek ma własne konie lub pod dzierżawę).

Aktualnie wiem, że to właśnie będę robić w przyszłości, ale boję się, że przez brak doświadczenia mi się to nie uda. Wiem, że będzie ciężko, tym bardziej jak ojciec dowie się, na jakie studia chcę iść. Ale wierzę, że mi się uda.

Trzymajcie kciuki.
FoxyLadie Odpowiedz

Ktoś powinien twoich rodziców mocno kopnąć w pupę. W sumie po co im dziecko? Chyba tylko do wyżywania się i leczenia własnych kompleksów.

Seishin

i tu rozumiem autorke... @FoxyLadie kopnij tez moich przy okazji.. mama jest spoko ale ojca nie wytrzymuje bo sie nie da... unikam jak ognia... malo rozmawiam z nim... jak to okreslil kiedys "jestes tylko krolikiem doswiadczanym" bo jestem pierwszy/a i kazda sytuacja dla nich jest nowa

polityka Odpowiedz

znam to z autopsji.Cale dziecinstwo zbieralam zlom na sprzedaz,sprzatalam u sasiadow,aby miec chociaz na 1 lekcje jazdy konnej.W doroslym zyciu,za pierwsza wyplate kupilam konia!(taki NN,w niskiej cenie,ale dla mnie byl naj!).Nie poddawaj sie!

Nieobecna1 Odpowiedz

Strasznie Ci współczuję
Moi rodzice zachowywali się tak samo, nie pozwalali mi nawet na sprobowanie żadnych zajęć dodatkowych, bo za to nie bedą płacić, na tamto nie będą mnie wozić, albo uwazali ze jest mi to niepotrzebne.
Przy tym cały czas wymagali ode mnie siedzenia w domu, nie wychodzenia nigdzie, oraz nawet nie swiadectwa z paskiem, tylko sredniej powyżej 5.0
Na szczęście wyprowadzilam sie i poszlam na studia, i nikt mi nie dyktuje jak mam żyć

bazienka

ja nawet nei prosiilam o jakies, bo nie wiedzialam, ze moglam- zwyczajnie poza czytaniem ksiazek niczym mnie nie zainteresowali
tyle co kola zainteresowan w szkole

Rainbowhorse Odpowiedz

Niestety miałam ten sam problem ale teraz jestem już dorosła i siedzę w stajni bez przerwy bo nikt mi nie zabroni :)

SheDevil Odpowiedz

Twoi rodzice zachowują się jak idioci, ale być może z konkretnego powodu. Ja pochodzę z dobrze ustawionej rodziny, nie powiedziałabym, że bogatej, ale prawie. Przez 15 lat uprawiałam jeździectwo (skoki), zawody, mistrzostwa Polski, wszystko. Nawet jako 15 latka zdawałam sobie sprawę ile to moich rodziców kosztuje. Próbowali to ukrywać, ale wiedziałam, że liczyli każdy grosz. Jeździectwo na wysokim poziomie to BARDZO drogi sport.

LiliththeQueen

Pytam z ciekawości, jeżeli to coś prywatnego, to nie odpowiadaj. Dlaczego zrezygnowałaś z jeździectwa?

SheDevil

Bo wyjechałam na studia za granicę, rodzice nie chcieli mnie już sponsorować, a jako studentka raczej nie mogłam sobie na to pozwolić.
Ale kiedy tylko będę mogła do do tego wrócę, nadal kocham konie.

AgarAgar

Dla ciekawskich kiedys mama jednej zawodniczki wyliczyła, że utrzymanie konia, treningi i wyjazdy na zawody kosztują ja 200 tysięcy rocznie. Nie jest wliczony tutaj zakup konia

wredota27

@SheDevil ale autorka napisała że stać ich na sportowe auta. Gdybym widziała że moje dziecko złapało na coś bakcyla, to staralabym się to pchać w tym kierunku. Dziecko to też swojego rodzaju inwestycja, ile dasz mu z siebie za jego młodości, tak ono odplaci ci w życiu dorosłym.

siusiunka

Wredota sportowym autem może być bmw i za 20 tysięcy, nie koniecznie Lamborghini. W auto lejesz paliwa i jeździ, ewentualnie naprawy i jakieś opłaty. Za 3000zł paliwa chyba nie wyjeździ w miesiąc, a w konia niestety trzeba tę kasę włożyć i w większości przypadków się ona nie zwróci.

KotyTupia

to, że nie stać ich może na zaawansowane uprawianie tego sportu nie oznacza, że musza zakazywać córce jazdy nawet za własne pieniądze.

Szalona16 Odpowiedz

Miałam dokładnie tak samo! Dostałaś 3+ z kartkówki z której były same jedynki? Mogłaś dostać 5, nie jedziemy na konie. X wygrała konkurs a ty nie? Masz się więcej uczyć, nie jedziemy. Nie pojedziesz na zawody na które zapisałaś się 3 miesiące wcześniej, bo dostałaś uwagę miesiąc temu. Tylko powiemy ci o tym dzień przed zawodami. Kiedy chciałam za własne pieniądze kupić konia, a za utrzymanie dokładać się pracując w stajni, to nie, bo my ci możemy zapłacić. Tylko ty miałaś jedno 4 na świadectwie, to nie możesz poświęcać tyle czasu na jazdę. Robienie afer kiedy kupiłam sobie cokolwiek na konie, bo przecież to wszystko drogie i niepotrzebne. Ale na najnowsze samochody oczywiście są pieniądze...

Co do przyszłości z końmi, to może być ciężko. Jeśli nie jesteś super zawodnikiem ani nie masz stadniny to jazda konna będzie bardziej pasją, a nie główną pracą. Ale i tak powodzenia! Spełniaj marzenia

cherriesandwine Odpowiedz

Pierwszego konia kupiłam mając 19 lat i utrzymywałam go sama, pracując i studiując jednocześnie. Te lata, pomimo ciężkiej pracy, wspominam jako najpiękniejszy czas w moim życiu.

LiliththeQueen Odpowiedz

Rozumiem Cię, ponieważ nasza sytuacja jest trochę podobna. Co prawda moi rodzice na ogół są naprawdę niesamowici, to jeżeli chodzi o konie nie są za bardzo wspierający. Zawsze się bali, że zaniedbam przez to szkołę (co nigdy by się nie wydarzyło), więc może to też jest pobudka Twoich. Dodatkowo, to jest jednak bardzo niebezpieczny sport, czasami rodzice nie chcą się do tego przyznać, ale tak naprawdę boją się wypadku, który niestety może być śmiertelny. Nie powiedzą Ci tego, ale mogą się tak czuć. Jak byłam młodsza to rodzice mnie wozili, bo wtedy mój poziom był niski i wystarczyła mi zwykła rekreacja. I właśnie z tą rekreacją miałam problem. Mogłam tak jeździć i ze dwa/trzy razy w tygodniu, bo wiadomo to są niższe koszty i łatwiej taką stajnię znaleźć. Ale jeżeli chodzi o sport, o którym tak marzyłam, o własnym czy dzierżawionym koniu mogłam pomarzyć. Po czasie, kiedy stajnia, w której jeździłam była daleko zupełnie się przestali tym interesować - wozili mnie dziadkowie, ale tylko raz w tygodniu, bo na taką wycieczkę trzeba było poświęcić 4 godziny z życia. No i miałam moje sportowe treningi, skakałam już konkretniejsze wysokości - na każdym treningu koło metra, czasem wyżej, miałam dostęp do bardziej sportowych koni - ale co z tego, jeżeli to, co wypracujesz przez godzinę w tygodniu będzie zaraz zniszczone przez kolejnego jeźdźca. Piszę to, żeby Ci powiedzieć, że wielu z nas jest trudno. Mi się udało dwa razy w życiu współdzierżawić konia, tyle że na bardzo krótkie okresy, z czego jedna to był totalny niewypał. Rozumiem, jak to jest nie mieć możliwości rozwoju. Na pewno, jeżeli będziesz walczyć, to jakieś małe postępy osiągniesz. ALe powiem ci jeszcze jedno - te uczucia przechodzą. Zawsze będziesz tęsknić, zawsze będziesz czytać, zawsze będziesz myśleć. Ale to poczucie porażki, frustracji i rozczarowania w końcu się zmniejszy. Nie wiem, czy to dobrze, ale przynajmniej nie będzie tak bolało. Z drugiej strony, jeżeli możesz, to walcz.

AgarAgar Odpowiedz

Ja mam konia i chociaż mogłabym jeździć na innych za darmo to mam go już 6 lat i po prostu go kocham, drugiego takiego nie znajdę. No i mój ojciec traktuje to jako kartę przetargowa do znęcania się nade mną. Już dawno zerwałabym z nim kontakt, ale kon jest formalnie jego i muszę być miła. Jestem osoba dorosła i mieszkam sama, ale potrafi on zadzwonic do mnie i powiedziec, że do niczego się nie nadaje, bo mówię, że jestem w pracy i nie mogę teraz rozmawiac.

KotyTupia Odpowiedz

Też z różnych powodów nie mogłam zajmowac się końmi tyle ile chciałam "za młodu". Nadrabiam to teraz, jako dorosła osoba, trenerki mówią, że kluczem jest systematyka i chęci, a to, że w dzieciństwie nie trenowałam zbyt wiele niczego nie wyklucza :) na studiach rodzice nie będą mieć już na Tobą kontroli, pieniądze zarabiać umiesz, poradzisz sobie i spełnisz swoje marzenia :) jak kasy za mało to w innej stajni może będzie opcja jazdy za pracę chociaż po części. Powodzenia, będzie dobrze

Zobacz więcej komentarzy (10)
Dodaj anonimowe wyznanie