#GWzqj
Po chwili, kiedy przeglądałam koszulki, ponownie podszedł do mnie ten sam chłopak i zapytał, czy może mi podać jakiś numer koszulki, kiedy odmówiłam, uśmiechnął się i zapytał:
- To może podasz mi swój numer?
Na co ja bez żadnych emocji odpowiedziałam mu:
- Generalnie noszę 36, ale czasem 34.
Chłopak odszedł z dość zmieszaną miną.
Dopiero po wyjściu ze sklepu ogarnęłam, że prosił o numer telefonu, a nie rozmiar ubrań.
Drogi sprzedawco, jeśli to czytasz, to wiedz, że przepraszam, nie chciałam cię tak potraktować.
Jak nie chciałaś go tak potraktować to wróć do tego sklepu i daj mu ten numer ;)
To wyznanie z "dawno temu", może są już po ślubie
I mają trójkę dzieci
Kiedyś popełniłam bardzo podobną gafę... Ale to chyba dlatego, że raczej nikt mnie tak z dupy nie zaczepia na ulicy, czy w sklepie i było to dla mnie dziwne
Sprzedawca przeżyje.
Faktycznie pytał o rozmiar.
alternetywne zakończenie:
"...
- To może podasz mi swój numer?
Na co ja bez żadnych emocji odpowiedziałam mu: 277 777 777.
Chłopak odszedł z dość zmieszaną miną.
Dopiero po wyjściu ze sklepu ogarnęłam, że prosił o rozmiar koszulki, a nie nr. tel.
Jeszcze nigdy nie czułam takiego zażenowania - to wszystko wina mamy bo powiedziała, że mu się podobam!!"