#GEceO
Monika boi się ciemności. Często miewa koszmary i za każdym razem, gdy wstaje w nocy do toalety, boi się pójść sama. W efekcie budzi mnie w środku nocy i prosi, żebym ją zaprowadził. Niby nic złego, na początku wydało mi się to rozczulające i urocze. Jednak szybko przekonałem się, że nie jest.
Każdej nocy, punkt o 2.00, Monika budzi się i wali mnie poduszką, żebym wstał. Już nie prosi, a drze się: „na co czekasz, przecież wiesz, że to moja godzina!”, po czym idę z nią do toalety. Nie czekam przed drzwiami, każe mi wchodzić ze sobą do środka. I za każdym razem robi kupę! Co noc o tej samej porze muszę przerywać sen, żeby siedzieć z dziewczyną przez 20 minut w kiblu i słuchać jej jęków podczas wydalania (ma zaparcia). Nie wspomnę już o zapachu.
Jakoś ta cała sytuacja sprawia, że miłosna aura zaczyna ustępować miejsca „kupnej” aurze. Co robić? Świecić światła w całym domu przez całą noc? Pomocy!
Laska odpierdala jakiś szajs, a ty się zgadzasz. Mieszkała bez ciebie to na pewno radziła sobie sama, bo nie uwierzę, że matka z nią chodziła co noc srać o 2.
Jak tak bardzo się ciemności boi to przyklej zwykłą taśmę ledową w korytarzu, albo nawet połóż na ziemi wzdłuż korytarza. Wystarczy gniazdko. Taśma jest często na pilocik i daje naprawdę dużo światła. Jak się nie zgodzi, to już będziesz wiedzieć, że zwyczajnie szuka atencji na swój idiotyczny sposób.
A może chodziła. Mi to wygląda na jakiś dziwny nawyk z dzieciństwa.
Ale jak to, w łazience nie ma światła, że musisz z nią być w kiblu? Tu nie chodzi o lęk przed ciemnością, coś z nią ewidentnie nie tak. A, no i w telefonie zazwyczaj jest latarka.
Wyjedź na tydzień. W delegację, do chorej babci, COKOLWIEK. Byle sam. Jak sobie poradzi to masz argument, że można.
Za chamstwo i roszczeniowość kopnęłabym ją w tyłek.
A to nie może sobie wstać i zapalić światła po prostu?
Po przeczytaniu " w związku tkwimy od..." nie trzeba już nic dodawać....
Lampka ledowa do gniazdka na noc, 2 waty to ciągnie, a mieszkanie ładnie oświetli.
Inna sprawa, że dajesz się tak traktować z tymi pretensjami, walenie poduszką itd.
I jeszcze jedno zapamiętaj, a właściwie wszyscy faceci - taka nieporadność u dziewczyny jest słodka i rozczulająca na samiutkim początku. Potem to jest niesamowite utrapienie..
ŻE CO? Dlaczego nie powiesz jej, że nigdzie z nią nie idziesz i nie zaświeci sobie po prostu światła? Też się boję ciemności, ale bez przesady.
A może by tak spróbować porozmawiać z nią tak szczerze, bez owijania w bawełnę?
Nie dałabym rady być z kimś w kiblu jak sra porzygałabym się. Powinieneś natychmiast jej powiedzieć że już ma ciebie nie budzić i nie będziesz z nią chodził już bo jest dorosłym człowiekiem a nie małym dzieckiem i skoro jest zdrowa a nie upośledzona to ma chodzić sama! że też jej nie wstyd żebyś ty oglądał to i wąchał co za świntucha.