#F9yuM

Jak ambicja zniszczyła mi życie.
Zastanawialiście się czasami jak wygląda świat tej "ambitnej młodzieży"?


Mój wyglądał właśnie tak: 
Od dziecka bałam się krzyku i bycia obrażaną. Jako mala dziewczynka wielokrotnie byłam wyzywana przez chłopców od suk i brzydali. Dom niby normalny jednak wszystkie problemy rozwiązywało się poprzez krzyk. I kiedy poszłam do szkoły zauważyłam, że jeśli tylko zrobi się coś dobrze pani nauczycielka oczywiście cie pochwali. Wniosek? Jeśli będziesz idealna nikt nie będzie na ciebie krzyczał i zostaniesz lepsza od tych którzy cie obrażali.


I tak mijały lata w tej idealności a kiedy tylko powinęła mi się noga była panika "co ludzie powiedzą." Dojrzewałam wiec coraz większy wpływ miała na mnie opinia publiczna. Wszyscy przyzwyczaili się jednak do tej idealności. Skończyły się pochwały i zostałam sama ze swoimi samymi 6 na świadectwie i milionem powygrywanych konkursów. Obserwowałam swoich rówieśników, średnich oczniaków, którzy cieszyli się z każdej 5 razem z rodzicami. Naprawdę im tego zazdrościłam. Oni żyli. Ja tylko istniałam. Rozwijali swoje zainteresowania i spędzali czas z innymi, kiedy ja siedziałam z nosem w książkach, dodatkowo jeżdżąc na treningi aby być "bardziej idealną". 


W pewnym momencie podczas nauki pojawiły się łzy. Powiedziałam sobie ze to nic takiego jednak płacz przychodził coraz częściej. Coraz rzadsze wychodzenia z domu i poczucie że jesteś nic nie warta. Wniosek? Staraj się jeszcze bardziej. Ale już nie miałam siły. Co dobijało jeszcze bardziej. Czułam ze moje zycie jak i ja jest bezsensu. Coraz większe uwagi w swoją stronę zarówno w kwestii wyglądu i psychiki.


Przyszedł moment, w którym trzeba wybrać co dalej robić w swoim życiu. Ja jednak siedząc nad książkami i ucząc się wszystkiego nie znalazłam w sobie żadnych zainteresowań. Czuje się pusta i nie widzę dla siebie żadnej przyszłości. A przecież wszyscy mi zazdrościli. Pewnego dnia stwierdziłam, że trzeba to skończyć, ale nie potrafiłam, bo co inni powiedzą. Przestaniesz być idealna.


Poszłam w tajemnicy przed wszystkimi do psychologa. Depresja. Co usłyszałam kiedy próbowałam innym powiedzieć? "Nie wymyślaj".
Biorę antydepresanty. Nikt nie wie, bo co by powiedzieli. Nie działają. Nie widzę dalej żadnego sensu. Boje się ze znowu spróbuje coś sobie zrobić.


Przepraszam za to wyżej ale nie mam się komu wygadać anonimowa rodzino. Nie marnujcie życia jak ja. Życzę Wam abyście byli szczęśliwi. Ja nie jestem.
SorryEverAfter Odpowiedz

Przez ile już bierzesz te antydepresanty? Mam nadzieję, że powiadomiono Cię, że na początku leczenia będzie gorzej, a dopiero po ok. dwóch tygodniach zacznie się poprawiać. Więc jeśli jesteś na początku leczenia to wiedz, że będzie lepiej, a także że powinnaś mieć włączony jeszcze jeden rodzaj leków, które będziesz brać do "rozkręcenia" antydepów i które będą te doły podczas początku leczenia niwelowały. A jeżeli jesteś już po przynajmniej miesiącu terapii lekowej i nie widzisz poprawy, to należy zmienić brany preparat. Niełatwo jest "w ciemno" dobrać odpowiedni antydepresant; trzeba polegać na metodzie prób i błędów.

kjujik92

Mi lekarz powiedział że nawet dopiero po skończeniu pierwszego opakowania może się cośruszyć i faktycznie minęło ponad 3 tygodnie.

myszka2508

Najlepiej to niech ona pojdzie do lekarza. Autorko pelny zakres dzialania antydepresantow ujawnia sie po 6 tygodniach.

anakonda257

@SorryEverAfter Leki pomagają na początku, potem organizm się przyzwyczaja i nie ma sensu brać leki, jak człowiek nadal trwa w takiej sytuacji. Leki dają efekty jak osoba pracuje nad sobą, jeżeli nie to żadne leki na dłużej nie pomogą.

Costamcos

Leki zaczynają działać z pełną mocą najwcześniej po miesiącu. One rozbudowuja przekaznictwo (wychwyt) serotoniny więc trzeba poczekać zanim zbudują nam się lepsze połączenia. Po odstawieniu te połączenia po dłuższym czasie wracają do naturalnego, dlatego leki mogą mieć tylko funkcję przeczekania, ale w międzyczasie konieczna jest terapia

SorryEverAfter

No faktycznie jeśli chodzi o ten czas rozkręcania się antydepresantów, to rzeczywiście mogłam się trochę walnąć, gdyż informacje na ten temat są różne. Nie zgadzam się natomiast, że leki bez terapii nic nie dadzą - mogą wiele dać, choć oczywiście jeśli chodzi o ten rodzaj leków, o których mówimy, to najlepsze efekty będą, jeśli zastosuje się obie te rzeczy na raz. Natomiast co do samej autorki, to ja naprawdę współczuję dziewczynie, dla mnie życie bez pasji byłoby najgorszym koszmarem świata.

Heppy Odpowiedz

Idź na dobra terapie. Też miałam takie myśli, że jestem gorsza od innych i musze zrobić wszystko, żeby dorównać swoim wyobrażeniom o „ideale”, żeby nikt mnie nie krytykował. Psycholog mi przemówił do rozsądku i na prawdę mozolnie tłumaczył, że takie myślenie nie ma sensu. Na prawdę mi pomaga zmienić schemat myślenia o sobie.

anakonda257

@Heppy Nawet najlepsza terapia nie pomoze, jak pacjent nie będzie pracował nad sobą...

Sicky Odpowiedz

Mam dokładnie tak samo... z tym że mam dopiero 17 lat i nie mogę iść do psychologa bez zgody rodziców, a od nich słyszę tylko, że "wymyślam" i "nie interesują ich moje problemy". Czuję, że już powoli nie daję rady i nie wiem co robić. Psycholog szkolny odpada (z wielu przyczyn, nie chcę się zbytnio rozpisywać)

anakonda257 Odpowiedz

Niestety rodzina nie chce przyjąć faktu depresji jednego z członków rodziny. To jest bardzo częste, więc nie powierzaj swojego wnętrza im - bo przez rodzinę podałaś w perfekcjonizm, oni cię nie akceptowali a szkoła tylko wywaliła to na światło dzienne.

Nikt cię nie akceptował więc chciałaś zarobić na to poprzez bycie taką, jaką inni chcieli cię widzieć. Nie dziw się, że jesteś martwa, gdyż żyjesz życiem innych a nie swoim.

Pracuj nad swoim perfekcjonizmem. Łakniesz miłości i dla zwykłej pochwały jesteś w stanie oddać siebie w łaskę innym. To tak nie działa...

anakonda257

@anakonda257 *przez rodzinę popadłaś w perfekcjonizm

Wiem coś o tym, i powonnaś dbać o to co i komu powierzasz. Walka o siebie jest trudna. Winnaś przyjąć do siebie fakt, że my nikogo tak naprawdę nie obchodzimy, każdy ma swoje życie i sprawy, i to jest normalne. Nie czekaj na uznanie innych, sama siebie musisz uznać wpierw.

lilsleep Odpowiedz

Myślę, że jeśli nie postawisz się wszystkim naokoło to same leki niewiele dadzą. Powiedz w końcu nie, zacznij od czegoś małego - raz zawal jakieś zadanie, nie idź na trening. Zamiast tego zrób coś dla samej siebie, dla swojej przyjemności. Musisz poczuć jak to jest żyć. I przede wszystkim podejmij terapię z psychologiem, który będzie żeby cię wysłuchać, a nie oceniać

nutka1998 Odpowiedz

Mam taki sam problem jak ty. Też zawsze byłam i nadal jestem tą idealną studentką z najlepszymi wynikami, lecz dopiero teraz zaczęłam zauważać ten problem. Wszystko to było po to żeby ktoś mnie docenił. Pomału terapia zaczyna działać. Mam nadzieję że u cb też się zacznie poprawiać. Trzymam za Ciebie kciuki 😉

Pelikanowa Odpowiedz

Psycholog nie może przypisywać leków. Bzdury na kiju. Psychiatra to lekarz, psycholog to ten od terapii.

WielkieGie2

A gdzie jest napisane, ze nie była u psychiatry, a leki przepisał psycholog?

Sognattore Odpowiedz

Jakbym czytała o sobie... Zawsze świadectwo z czerwonym paskiem, idealne oceny, idealna figura, zawsze uśmiechnięta i pełna energii... Ta ambicja i perfekcja doprowadziła mnie do anoreksji z której już wyszłam, ale ślad w psychice pozostaje. Skończyłam szkołe średnią, ale nie wiem co dalej. Odrzuca mnie na samą myśl o studiach, bo wiem, że tam też będę chciała być tą perfekcyjną i najlepszą.
Trzymaj się Autorko! :)

SIA Odpowiedz

Chodź to psychologa czy raczej do psychiatry w przypadku depresji ale pewności nie mam. A pasję możesz w sobie znaleźć. Naczytalas się książek i nabrała udziału w różnych konkursach. Może spróbuj sobie przypomnieć albo pomyśl, zastanów się czy jakieś czynnosci które robiłaś czy o których czytalas nie sprawiły ci przyjemności. Moze podpatrzysz coś u innych. Czytanie książek (ale nie tych szkolnych). Powodzenia :)

Dodaj anonimowe wyznanie