Gdy miałam 7 lat, na ferie poleciałam z rodzicami i bratem do Szkocji. Byłam bardzo przejęta tym wyjazdem i spędziłam kupę czasu na opanowanie podstawowych zwrotów, bo bardzo chciałam tam samodzielnie zrobić zakupy.
Już na miejscu z ciocią, mamą i kuzynką poszłyśmy do sklepu. Chciałam się wykazać i pokazać, jak to ja świetnie opanowałam język... Wyobraźcie sobie, jak bardzo byłam rozczarowana, gdy sprzedawczyni okazała się Polką. :D
Dodaj anonimowe wyznanie
Wierzę, że jeszcze później miałaś okazję się wykazać 😊 Podziwiam za tak racjonalne podejście do wyjazdu 👏
ja miałam ponad 20lat jak w Niemczech chciałam kupić drożdżówkę i nauczyłam się pięknie zdania, żeby ją zakupić a pani na moje wypociny czystym polskim powiedziała, że mogę po polsku... po akcencie mnie wyczuła :D i to było mega rozczarowujace a nie byłam już dzieckiem 😡
Kocham tę naiwność dzieci, ich starania, przywiązanie... to takie słodkie😍
Ja pracuje w niemieckim koncernie który ma mniejsze pod frirmy. Miałem problem z jednym z sterowników w jednym ze szpitali w Monachium więc zadzwoniłem do suppor z siostrzanej firmy prosząc o wskazówki. Po 30 min rozmowie zapytaliśmy się jeszcze o swoje nazwiska tak na przyszłość... tak kolega był prawie Polakiem-pochodził ze śląska(żeby nie było, to jego słowa)
Ja gdy mialam 23 pojechałam z mężem do Austrii. Stwierdziliśmy że niedaleko do Włoch, więc pojechalismy na jeden dzień. Wchodząc do sklepu zadowolona krzyknelam po włosku dzien dobry. Kobieta w sklepie spojrzała na mnie jak na głupią. Okazało się, że pojechalismy do jakiegoś zgermanizowanego rejonu w którym mówi się w jezyku niemieckim/austriackim...
Bo to takie dziwne.
Myślę, że dla dziecka może dziwne. Dzieci nie patrzą na to tak, że wielu rodaków wyjechało za granicę, że wszędzie można ich spotkać. Dziecko jedzie do Niemiec, spodziewa się tam Niemców. Jedzie do Hiszpanii, spodziewa się Hiszpanów, jedzie do Szkocji, to kogo się tam spodziewa? Węgrów? Rosjan? Polaków? Szkotów, ot co.