#DIYib

Chciałabym podzielić się moja historią. Nie jest ona wesoła, choć tak zapewne na początku pomyślicie.

Jestem mamą, a przynajmniej tak sądzą wszyscy moi bliscy oraz papiery ze szpitala. Tylko sądzą, bo od urodzenia dziecka się nią nie czuję. Pomyślicie dlaczego?! A to dlatego, że mojego Maluszka nie ma... Ale może od początku.

O ciąży dowiedziałam się 2 września 2019 roku, czy się cieszyłam? Sama nie wiem... Ciąża przewróciła mi świat do góry nogami.
Kiedy pierwszy raz (6 tydzień ciąży) zobaczyłam go na USG, od razu wiedziałam, że będzie to największy skarb mojego życia. I jest nim cały czas. Wybraliśmy lekarza prowadzącego, chodziliśmy na badania, pozmienialiśmy całe mieszkanie, żeby miał swoje miejsce. Lekarka zawsze mówiła nam, że wszytko jest OK. To nic, że w trakcie 5 miesięcy ciąży byłam trzy razy w szpitalu z powodu krwawień. Ale najważniejsze, że lekarz mówi, że jest OK, ufałam jej. Z dnia na dzień zaczęłam czuć ruchy, zobaczyłam wystawiającą się co wieczór z brzucha dużą kulę (najprawdopodobniej głowę). Aż do 22 stycznia 2020 roku, gdy poczułam, jak coś wypływa ze mnie niczym ogromna potrzeba, której nie zdążyłam załatwić na WC. Niestety to nie potrzeba, a wody płodowe.... I się zaczęło, dwa dni leżenia na porodówce w innym województwie. Strach, płacz i ciągła myśl "dlaczego ja?". Cały czas pielęgniarki sprawdzały, czy jest bicie serduszka, a ja modliłam się, by je usłyszeć. Słyszałam. 24 stycznia, po dwóch dniach leżenia na porodówce, urodził się. Nasz największy na świecie skarb. Malutki jak laleczka, cichutki jak myszka. Moja połowa serca urodziła się. Żył, chciał walczyć... 25 stycznia, godzina 7 rano, przychodzą i oznajmiają mi, że przegrał walkę. Moje największe szczęście, moja połowa serca ODESZŁA... Mój synuś...

Powiedzcie mi, jak mam żyć? Jak patrzeć na innych, wiedząc, że oni mogą mieć to szczęście, a ja nie. Dlaczego właśnie ja?
No i to tyle mojej historii...
MagicPower Odpowiedz

Straszna historia, taka z uczuciem.
Przykre jest to, ale musisz jakoś walczyć i być silna. Nie Ty pierwsza i nie ostatnia się znalazłaś w takiej sytuacji. Trzymaj się autorko.

micbea Odpowiedz

Czuję Tój ból. Nasz ciąża to był cud, bo żona cierpi na schorzenia, które praktycznie uniemożliwiają zajście w ciążę. Córka zmarła 48 godzin po urodzeniu ... i już więcej dzieci mieć nie możemy. JAkoś przez to przebrnęliśmy, więc się trzymaj!

Suuu

Przepraszam, że pytam, ale nie bałeś się ryzykować zdrowia żony ciążą?

micbea

@Suuu - to nie są takie problemy, które zagrażałyby życiu. Raczej problemy z samym zajściem w ciąże.

Tito Odpowiedz

3 lata temu mój syn zmarł kilka dni po porodzie- z prawidłowej, donoszonej ciąży. Po porodzie dostał 10 punktów, a po 2 godzinach trafił na OIOM i respirator. Mimo wszystko jestem matką. Boli, całe życie będzie bolało, ale roztrząsanie dlaczego ja -zupełnie nie ma sensu. Po co? Niczego to nie zmieni. Trzeba żyć- najpierw powoli, małymi krokami; dla dziecka, którego nie ma, dla dzieci, które są; dla tych które będą, dla męża, bliskich czy nawet psa czy kota. To przyjdzie z czasem, powoli. Żałobę trzeba przeżyć, każdy w swój własny sposób. I odnaleźć siłę w bólu. Ja powtarzałam sobie, że mój synek chciałby mieć silną matkę- i taka staram się być, przez pamięć i miłość do mojego Aniołka. Nie jest łatwo, nie będzie. Nie ma magicznych sposobów.

Noniii321 Odpowiedz

Bardzo mi przykro. Fundacja Ernesta Wójcickiego ma porady online prowadzone przez psychologów dla osób po stracie, pomoże Ci rozmowa z kimś i choć trochę zmniejszy ból..

blackdannce Odpowiedz

Wspolczuje straty.
Tylko takie mowienie dlaczego ja jest trochę dziwne.A dlaczego miałby być to ktoś inny? Każdemu przytrafiają się tragedie i nikt na nie nie zasługuje

Pulpa Odpowiedz

Bardzo Ci współczuję, trzymaj się. Może jakaś grupa wsparcia dla kobiet, które doświadczyły podobnej tragedii?

Tayla Odpowiedz

Nie wiem czy to dobra rada ale rozmowa z osoba która przeszła to samo czasem bywa zbawienna. Szczegolnie jeżeli ta osoba już uporała się z żałoba. Mój brat zmarł w wieku 3 lat. Przyjaciółka mamy rowniez straciła synka w podobnym wieku i czasem po prostu obserwując ich rozmowy widziałam jak bardzo sobie pomagały i choć niekiedy leciały łzy to potem mama czuła się o wiele lepiej. Może sa jakieś strony/grupy w pobliżu ? Powodzenia i trzymaj się.

PiratTomi Odpowiedz

Chyba nie umiałabym się podnieść po takiej stracie. Podziwiam rodziców, którzy pomimo doświadczenia takiej tragedii, potrafią jakoś funkcjonować.
Nie udźwignęłabym tego.
Trzymaj się ciepło, Autorko.

Softkitty1 Odpowiedz

To żałoba. Z czasem robi się lżej. Nie mówię, że zapomnisz, ale ból nie będzie tak ostry, będzie łatwiej ci funkcjonować. Tego ci życzę.

Vito857 Odpowiedz

Dasz radę, wszyscy trzymamy kciuki!
Jest takie przykre powiedzenie - żałobę po rodzicach trzyma się rok, po małżonku kilka tygodni więcej, a po dziecku - całe życie.

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie