#CmXbg
Siedzieli przy sąsiednim stoliku i rozmawiali po hebrajsku. Gdy wchodziliśmy do autobusu, rzucali do siebie niewybredne komentarze. Kobieta była złośliwa, a gdy zwracałam się do niej po polsku, była miła i sympatyczna.
Pod koniec podróży na lotnisku podeszła do nas osoba z obsługi, pytając o bagaże. Po angielsku. Podeszła przewodniczka gotowa pomóc w rozmowie (bardziej ciekawa, co u nas). To był ten moment. Mówiąc płynnie po hebrajsku, odpowiedziałam na pytania obsługi, a następnie zwróciłam się do przewodniczki, mówiąc, że jeśli chce kogoś obgadywać, musi to zrobić o wiele lepiej. Mina bezcenna.
Ja tam bym jej od razu hebrajską wiązankę puściła, a nie czekała do końca wycieczki.
Tylko nie znam hebrajskiego 😀.
Wystarczy łacina :)
tez bym byla na tyle wredna, ze odpowiedzialabyym jej od razu, po hebrajsku i napawala jej zaklopotaniem w kontakcie ze mna do konca wycieczki
#jestemokropnymczlowiekiem
Można też próbować do nich krzyczeć po niemiecku. Ponoć potrafią zareagować paniką.
@asienaebaam zauważyłam, że to pewnego rodzaju schemat w tego typu wyzwaniach. Czeka się do ostatniego momentu, który staje się spektakularnym zakończeniem 😀🤔 dlatego uważam większość wyzwań tego typu za nieprawdziwe
Aaaaa, to dlatego moje wyznania wieją nudą. Ja w pierwszym zdaniu bym kazała się oddalić. I po wyznaniu.
Jest takie przysłowie zemsta smakuje najlepiej na zimno lepiej poczekać az emocje opadną aby nie znizyc sie do poziomu tej przewodniczki i bez emocji jej dać popalić
Miałam podobną sytuację w hostelu za granicą, weszłam ze znajomymi do kuchni, w której siedziało już dwóch chłopaków. Po chwili zaczęli gadać między sobą po francusku komentując nas, ale na ich nieszczęście koleżanka znała francuski i objechała ich z góry do dołu. Mieli może po 18 lat, więc jeszcze dzieciaki, i ich przerażone miny pamiętam do dziś :D
Mieszkam za granicą i mam roczną córkę. W ramach nauki mówienia/rozumienia opowiadam jej na spacerach o wszystkim co się wokół dzieje.
Mówię jej nie tylko o drzewach, zwierzętach, czy kratkach kanalizacyjnych, ale o ludziach oczywiście również. Zawsze jednak wyszukuję w ludziach taką rzecz, która byłaby pozytywna, lub chociaż neutralna, np. "Zobacz jaką pani ma ładną czerwoną kurtkę", "Pan idzie szybko, pewnie się gdzieś spieszy", czy "Ta pani niesie duże siatki z zakupami, musi być silna".
Gdy jestem w Polsce, to nie umiem jej tak opowiadać, bo boję się, że kogoś mimo wszystko bym tym uraziła, a zarazem zastanawiam się, czy zdarzyło mi się już tak kiedyś "obgadać" kogoś, kto to zrozumiał.
Ja tam bym sie ucieszyla z takiego komplementu, nie mowisz zlych rzeczy. Co wazne, to kodujesz corce, ze trzeba szukac dobrych i pozytywnych cech w innych ludziach, a nie tego co zle.
Mieszkam na polskim osiedlu i juz powoli rozchodzi sie fama, ze tez jestem z Polski (wczesniej brali mnie za autochtona, albo inna narodowosc) i takie rzeczy co slyszalam, to czasami masakra. Standard do dzieci: zamknij morde, bo ci jebne, nie dotykaj kotka/pieska bo jest brudny i roznosi choroby/je kupy. Nosz kurde, ludzie mlodsi ode mnie, a chowaja dzieci strachem.
o ludziach w podanych przykladach rowniez
Moze nie na temat, ale jezeli mieszkasz z dzieckiem zagranica i chcesz aby dobrze poslugiwalo sie dwoma jezykami, to radzilabym zaczac w domu mowic tylko po polsku. Jest jeszcze mala, wiec jezyk polski zlapie szybko, a jezyka kraju, w ktorym mieszkasz nauczy sie jeszcze szybciej w przedszkolu, czy pozniej w szkole. "Obcy" jezyk bedzie ja otaczal na tyle duzo, ze i tak najpewniej bedzie jej pierwszym, a nauczyc dziecko polskiego w pozniejszym wieku to tak, jak nas uczyli angielskiego w szkole, czyli na przymus, do czego dziecko niekoniecznie bedzie musialo miec zapal. Poza tym, jezeli nie jestes osoba z jezykiem na poziomie "jezyka ojczystego" dziecko bedzie lapac slowa z akcentem polskim, co jest bardzo trudne do naprawy w pozniejszym czasie, bo dziecko ma te slowa gleboko zakorzenione. Wtedy nowopoznane slowa beda wypowiadane poprawie i mieszane z tymi znanymi wypowiadanymi niepoprawnie. O skladni, gramatyce nie wspomne. Tez zyje zagranica i w samej szkole czesto o tym przypominali, aby w domu jak najwiecej mowic w jezyku ojczystym, aby dzieci go znaly, a oni zajma sie jezykiem (w tym wypadku) angielskim. W naszym przypadku sprawdzilo to sie swietnie, mlody mowi bardzo dobrze po polsku(choc duzo lepiej po angielsku i ten jezyk wybiera jako "pierwszy").
Owsiankozerca, jestem zbyt grzeczna, by się do kogokolwiek tak odezwać (o tej mordzie), a co dopiero do dziecka... Z pieskami/kotkami mam w planach tłumaczyć, że piesek się może bać/czuć niekomfortowo gdy ktoś obcy podchodzi, ale czy to będzie dobra metoda, to dopiero czas pokaże.
Samedamnlife, mamy wypracowany system 1 rodzic - 1 język, bo mój mąż nie jest Polakiem. Ja mówię do dziecka tylko i wyłącznie po polsku, a mąż tylko i wyłącznie po fińsku. Póki co mała jeszcze nie mówi, ale rozumie już bardzo dużo, zwłaszcza z polskiego. Staram się do niej mówić jak najwięcej, nazywać rzeczy na obrazkach (mamy bardzo dużo książeczek, które uwielbia), czy na spacerze. Na szczęście dla niej, w Polsce mam rodzinę, która wręcz szaleje na jej punkcie, więc każdy się do niej garnie. Powinna to być dla niej jakaś zachęta, by się tego polskiego też nauczyć, bo inaczej z nimi nie da rady porozmawiać. Mam też kilka polskich koleżanek, które mają dzieci w podobnym wieku. Wierzę, że damy radę :)
Orava Ojej, wlasciwie to przeczytalam Twoj komentarz raz jeszcze i dopiero zrozumialam poprawnie. Polska jezyk trudna jezyk, haha! W pierwszej chwili myslalam, ze mowisz do niej w jezyku, ktory obowiazuje w Twoim kraju, stad moj komentarz. Poza tym powiem tylko, ze robicie dobra robote z mezem mowiac do dzieci w swoich jezykach. Kiedys poznalam taka pare i bylam niesamowicie uraczona widokiem trojki dzieci w przedziale 3-10lat, ktore w jednej sekundzie potrafily mowic do mamy po wlosku, w drugiej do ojca po polsku, a w trzeciej, gdy rozmawiali wszyscy razem - po angielsku. Wygladalo to niesamowicie! :)
Piesek je kupy haha
I nie przejmujcie się gadaniem, że dziecko będzie się wolniej rozwijało w otoczeniu dwóch czy trzech języków. To naukowo udowodnione, że wielojęzyczność ma pozytywny wpływ na mózg człowieka, ale wiadomo, zawsze się znajdzie ktoś, komu nie będzie to pasowało. Trzymam kciuki i zazdroszczę waszej małej, będzie miała niezły headstart w życiu
Sytuacja niczym u Wokulskiego. Też jego luba z innym przydupasem myśleli, że angielskiego to ten sprzedawca nie rozumie, to sobie największe tajemnicze erotyczne zdradzali - tymczasem ups, Wokulski rozumiał wszyściuteńko.
No i co z tego?
Każdy kij ma dwa końce. Słyszałam na wycieczkę polskich przewodników, którzy nieprzyjemnie komentowali starsze, stereotypowe niemiecki małżeństwo :)
Czyżbyś podpatrzyła Wokulskiego? Jednak lektury się do czegoś potrafią przydać
moglas tez zlozyc na nia skarge do biura
ale satysfakcja nieklamana, brawo ty!
Nie wierzę i myślę, że to znowu ty.
Ile razy mi się już zdarzyło, że Polacy obgadywali mnie głośno tu, gdzie mieszkam nie wiedząc, że rozumiem... I tak raz wygrała Karynka (przepraszam, ciężko mi ją inaczej nazwać patrząc na aż tak stereotypowy wygląd), która stojąc w kolejce do kontroli osobistej na lotnisku obgadywała głośno i nie oszczędzając w przeróżnych przecinkach i kropkach zdaniach, moje buty. Szkoda tylko, że nie pomyślała, że jak lotnisko małe i mniej więcej z 5 lotów na godzinę, w tym 2 do Polski, to mogę ją zrozumieć... Powiedziałam tylko dziękuję. Chłop objechał ją wzrokiem, a ona stwierdziła: „No co, trzymała jakąś zagraniczną kartę w ręcę (to był mój dowód xD) to skąd miałam wiedzieć....🤦🏻♀️
@bezowysweter
Najlepsze jest to, że na lotnisku Chopina w Wawie swego czasu (bo nie wiem, jak teraz) pracowali na kontroli granicznej ludzie, którzy baaaardzo chamsko i całkiem głośno obgadywali ludzi, których uznawali za obcokrajowców. Złożyłam na nich skargę :/