#CVWyS

Po czterech latach związku wpadliśmy z chłopakiem. Zdarza się, jakoś sobie poradzimy. Gdy on myślał gdzie wstawić łóżeczko, ja zaczęłam krwawić. W 13 tygodniu poroniłam. Tu już było ciężej.

Chodziłam ciągle zdenerwowana, wszystko było źle, cały czas coś mi przeszkadzało. W końcu zrozumiałam jak bardzo go ranię i odeszłam. Nie na długo, po dwóch tygodniach przyszedł do mnie, porozmawialiśmy. Wróciliśmy do siebie, po roku się pobraliśmy i teraz mamy bliźniaki w drodze.

Jest moim pierwszym i miał być jedynym. Przez te dwa tygodnie piłam, umawiałam się z kolegą, który od dawna mi proponował spotkanie, a wszystko żeby wreszcie poczuć co to seks. Tylko z nim miałam orgazm, mimo że z mężem sypialiśmy ze sobą bardzo często.

Mam ogromne wyrzuty sumienia, chcę mu czasem o tym powiedzieć, ale wiem jak bardzo bym go zraniła.
Męczy mnie to ogromnie, mam nadzieję, że napisanie o tym trochę pomoże.
tramwajowe Odpowiedz

W takim przypadku, przyznanie się do takiej 'zdrady'; po latach jest bardzo egoistyczne. By ulżyć sobie daje się cierpienie komuś najbliższemu.

bazienka

dokladnie poza tym te zdarzenia absolutnie nic nie zmieniaja w ich sytuacji
po co facet ma czuc sie zazdrosny, porownywac itp?

tramwajowe

@bazienka Gdyby moja żona powiedziała mi o czymś takim po latach, to bardziej od samej zdrady zastanowiło by mnie czemu ona to ciągle wspomina po latach.

PrzezSamoH Odpowiedz

Autorko, nie mówiłabym o tym na Twoim miejscu. Nie byliście wtedy w związku, przeżywałaś traumę po poronieniu i w ogóle byłaś w złej kondycji psychicznej. Jesteście teraz rodziną, zapomnij o tym wydarzeniu.

KrulWafel

Ale pogadać o braku orgazmu już może ;)

ZnowMnieZbanowali

^otóż to, nawet nie może, a powinna

Bernadetka

To nie jest takie proste. Uważam, że prawda jest najważniejsza, bo jeśli nie żyjesz w prawdzie jakaś część Twojego życia to kłamstwo. Egoistyczne równie dobrze może być zatajanie prawdy, aby osiągnąć korzyści: W tym wypadku mienie przy sobie wybranka. Z resztą uważam że odkrycie prawdy nie może byc egoistyczne jeśli wiemy, że to moze miec niekorzystne konsekwencje dla nas. W końcu pewnie sama autorka nie wie czy mąż jej wybaczy.
Zycie w kłamstwie to życie szczęśliwe i proste, ale wystarczy, że się wyda i nagle wszystko obraca sie w proch

CzlowiekAnonimowy

Ja bym nie umiała tak żyć, mając przed mezem tak dużą tajemnicę. Wygadałabym się. Za bardzo by mi to ciążyło. My mówimy sobie o wszystkim. Ale oczywiście nie uważam, że każdy tak musi ;)

Vampire7

@Bernadetka - niby masz trochę racji, ale weź pod uwagę, że gdy się przespała z kolegą, to oni nie byli razem, rozstali się, więc ona go nie zdradziła, teoretycznie nie musi się tłumaczyć.

Ebubu

@Vampire7
Nie byli razem więc dlaczego to ukrywa - to jak sugerowanie że to miało więcej znaczenia niż wynika z tekstu.

Jawiem1210 Odpowiedz

Nad seksem zawsze można z mężem popracować. Facet nie czarodziej, jak mu nie powiesz na który klawisz nacisnąć to może naciśnie, może nie, a Ty tak będziesz czekać na ten przypadek do ustanej śmierci.

Skladanyrower

No i właśnie tu mi się solidarność plemników włącza. Faceta zaspokoić to nie problem (trzeba być straszną niedojdą, żeby to spartolić), a weź tu zaspokój kobietę jak nie wiesz co i jak, bo nikt Ci nigdy nie powiedział... Dodatkowo kobiety potrafią kłamać i udawać, więc facet myśli, że jest nie wiadomo jaki, a później się trafia taka "jesteś słaby i masz wiedzieć, ja Ci nie powiem, z inną nie możesz - poseksimy jak będziesz wiedział jak mnie zaspokoić"... Dobra, ostatnie może lekko wyolbrzymiłem, w każdym razie - rozmawiać o seksie, jak jest słabo to wytykać, poprawiać, uczyć, a nie przemilczać. Wyjdzie to każdemu na zdrowie.

pieprzowa Odpowiedz

Rozmowa z mężem bardzo wskazana - ale nie o tym jednym incydencie, a o jakości życia łóżkowego.

anon567 Odpowiedz

Żeby seks był udany musicie rozmawiać.
Twoje dojście może trwać i 20 minut. I co z tego? Twój facet będzie robił wszystko, żeby bylo Ci dobrze. Gdybyś powiedziała, że udajesz orgazmy, to by go to podłamało. Dlatego udawanie orgazmów i wmawianie, że seks z nim jest taaaki super jest złe.

Primacafe Odpowiedz

Czy seks/orgazm jest naprawdę mało istotny w życiu? Z czystej ciekawości pytam o opinię innych.

kapelusz

Dla mnie jest ważny. Meczyłabym się w związku bez namiętności.

bazienka

seks jest wazny, ale nie najwazniejszy
dla mnie to kwintesencja bliskosci z partnerem, ktorego kocham a nie cwiczenia gimnastyczne czy potrzeba fizjologiczna
co ciekawe wiecej mi daje patrzenie i sluchanie jak facetowi jest dobrze niz wlasny orgazm

co czlowiek to podejscie

livanir

Jak ktoś kiedyś powiedział: Udany seks to 20% związku. Nieudany, to 80%.

Primacafe

Pytam Was bo 9 lat byłam w związku bez orgazmów. Teraz gdy zaczęłam się spotkać z innymi to jednak wydaje mi się to ważne i zastanawia mnie czy dla miłości (która raczej przemija) warto rezygnować ze swojej przyjemności. Ale oczywiście dziękuję wszystkim za odpowiedzi:)

PrzezSamoH

Prima - każdy ma odmienne doświadczenia, ale dla mnie bardziej przemija właśnie namiętność i super seks niż miłość. Miłość dojrzewa, staje się bardziej świadoma i głębsza, ale kosztem "motylków w brzuchu".

Morswinek

Bardzo rzadko mam orgazm, a seks mimo to bardzo lubię. Nie potrzebuje finiszować, bo już sam stosunek jest wystarczająco przyjemny.
Dlatego dla mnie orgazm sam w sobie nie jest istotny, póki nadal jest mi przyjemnie.

Primacafe

Morswinek nie czujesz tego niedosytu?

Morswinek

Właśnie nie. Nie wiem jak dokładnie działa mój organizm, ale naprawdę mi wystarcza sam stosunek i bliskość z partnerem do satysfakcji.

Primacafe

Z moim byłym partnerem początkami też sobie tak wmawiałam, później przestało mi to odpowiadać( pewnie gdy zakupiłam wibrator) ,a teraz gdy poznałam coś lepszego to nie wyobrażam sobie inaczej.

Morswinek

No cóż, mój partner jest póki co moim jedynym i planuję, by jednocześnie był ostatnim to wymagań nie mam xD

wmw Odpowiedz

Już nie ma o czym mówić. Po co?

Inkwizytor Odpowiedz

Aż konto założyłem, żeby napisać ten komentarz, bo nie wierzę w to co czytam.

Ja rozumiem, że było Ci bardzo ciężko gdy poroniłaś, źle znosiłaś całą tę sytuację i sobie jednym słowem nie radziłaś...

Ale na Boga!

Uświadomiłaś sobie, że ranisz swojego partnera i dlatego od niego odeszłaś „dla jego dobra” (chociaż jak mniemam, on wcale nie uważał tego za dobry pomysł, bo do siebie wróciliście po dwóch tygodniach...). A w tym czasie, przespałaś się z jakimś typem i nie masz nawet odwagi się do tego przyznać?!

Zastanów się jak wielką egoistką jesteś. I Wy wszyscy hipokryci, wtórujący autorce, że dobrze robi ukrywając prawdę. Jak się kogoś kocha to nie ma się przed nim żadnych tajemnic! Nawet najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa! I tak, nawet wyznana dopiero po kilku latach.

Autorka nie mówiąc o swojej „przygodzie” pokazuje, że zależy jej tylko i wyłącznie na własnym komforcie, a nie na uczuciach partnera.

Przecież nawet jeśli według Was, drodzy anonimowi, sex w trakcie „przerwy” to nie zdrada( co jest wyjątkowym idiotyzmem, bo jeśli kogoś kochasz to mimo kryzysów nie zarządzasz przerw i nie wskakujesz do łóżka z pierwszym lepszym facetem/laską, żeby odreagować - tak zachowują się wyłącznie niedojrzali uczuciowo egoiści i jeśli tak wyglądają wasze związki to wam szczerze współczuję), to autorka jawnie oszukuje od kilku lat swojego męża.

Postawcie się w jego sytuacji. Wolelibyście o tym nie wiedzieć? Serio? Chcielibyście spędzić resztę życia z kimś kogo nie jesteście pewni? Kto ma przed wami tajemnice i kto was od kilku lat zwyczajnie oszukuje?

A co jeśli znowu przyjdzie kryzys? Znowu ucieczka do niezobowiązującego seksu?

Autorko, powiedz o tym mężowi. Jeśli Cię kocha - wybaczy. Ale uwierz mi, to kłamstwo kiedyś wyjdzie. W najmniej oczekiwanym momencie. Jeśli nie dowie się o tym od Ciebie, możesz go na zawsze stracić.

Ukrywanie przed kimś prawdy to nie jest jego ochrona. To najzwyklejszy w świecie egoizm.

Nalusia

Wyjąłeś mi to z głowy! O rozstaniu możemy mówić jak już na dobre jest koniec i żadne uczucia temu nie towarzyszą, tutaj to była raczej chwilowa przerwa, kryzys a nie rozstanie.. Pozatym co to za gadanie że nie byli razem wiec wszystko okej, to tak jakby pokłócić się w piątek, zerwać, w sobotę się pobawić a w poniedziałek się pogodzić.. straszne są te komentarze.. Mąż ma prawo znac prawdę, ale na pewno to będzie cios, tym bardziej jak był Twoim jedynym i z taką myślą żyje.

Vampire7 Odpowiedz

Po 1) nie zdradziłaś go, bo nie byliście wtedy razem, skoro Cię tak to męczyło trzeba było mu to wyznać wcześniej, teraz niestety już trochę na to za późno, bo takim wyznaniem mogłabyś podkopać jego pewność siebie i go zaczęłoby to męczyć - przykro mi, ale teraz lepiej byś męczyła się z tym sama.

Po 2) może czas zastanowić się dlaczego z tamtym mialas orgazm, a z mężem nie? Nie rozumiem jak można przemilczeć aż tak ważną sprawę jak brak orgazmu...Nie zawsze trzeba ten orgazm mieć, ale jeżeli nie ma się wcale, to się ROZMAWIA z partnerem i próbuje coś zmienić, ewentualnie idzie się do specjalisty, a nie na zasadzie „jakoś to będzie”. Terez będziecie mieć dzieci i nadal nie masz orgazmów?

bazienka Odpowiedz

jesli sie rozstaliscie to nie jest to zdrada, bylas wolna, moglas to robic z kim chcesz, puszczalstwo to inna rzecz

czujesz jednak, ze zdradzilas i zalujesz? mecz sie z tym sama, to twoja kara
on nie zasluguje na cierpienie
a powiedzenie partnerowi o zdradzie, ktorej sie zaluje i nie chce powtorzyc to jak zwalanie sobie kamienia z serca komus na noge

jesli juz musisz z kims pogadac, to pogadaj z kims bezstronnym, zobowiazanym do tajemnicy, z ksiedzem, psychologiem itp.

Zobacz więcej komentarzy (4)
Dodaj anonimowe wyznanie