#AFnkj
W ciągu 3 lat naszego związku znalazłam ich 9 (co jakiś czas coś po pewnym czasie odsłaniałam i widziałam moją miłość spoglądającą na mnie ukradkiem, a uśmiech od razu pojawiał się na mojej twarzy). Później rozstaliśmy się z powodów tj. "wypalenie", inne plany na przyszłość, a sprawa poszła w zapomnienie.
Po 7. latach od rozstania, czyli 10. od rozklejenia zdjęć, kiedy odwiedzałam rodziców weszłam do swojego starego pokoju i przeglądałam swoje rzeczy powracając myślami do czasów, z których pozostały mi owe pamiątki. Odczepiając stary plakat odnalazłam owo 10. zdjęcie, które przypomniało mi o tamtych 3. latach. Pod wpływem emocji zrobiłam zdjęcie swojego odkrycia i wysłałam mojemu byłemu, z którym od czasu rozstania nie utrzymywałam kontaktu (znalazłam go na fb). W ten sposób doszło do spotkania i tym samym zaczęliśmy się na nowo ze sobą umawiać.
Kolejne szczęśliwe zakończenie, których tak nie lubicie. Dla mnie jednak szokujące jest, jak jeden drobiazg potrafi wpłynąć na nasze życie. Jeden moment niepewności, jedno wspomnienie, a sprowadza naszą przyszłość na inne ścieżki. Ze szczegółów tworzymy całość.
Pozdrawiam :)
Ja tam lubię szczęśliwe zakończenia.
Happy End uwielbiam to :)
To jest też ogólnie niezła zagrywka. Ja w ten sposób odbudowałam przyjaźń (bo kumpel miał mi oddać ostatnią kartę i wywiązała się rozmowa) oraz do byłego (którego poprosiłam o przesłanie ostatnich zdjęć ze wspólnych wakacji, na których były ładne krajobrazy).
To stara, dobra zagrywka na powroty.
Z byłym nie wyszło, kontakt z przyjacielem mam od 8 lat od tamtej pory i widzimy się za tydzień;)
A tak w ogóle gdzie było to dziesiąte zdjęcie?
Przeczytaj wyznanie to się dowiesz.