#9LKkA

Jestem grubasem. Praktycznie od zawsze. Moje pierwsze zdjęcie - mam 3 latka i wyglądam jak księżyc w pełni. W rodzinnym domu jedzenie zawsze musiało być na suto, na tłusto. W przeciwnym wypadku tata rzucał talerzami. A że w latach 90. o zdrowym żywieniu i chorobach związanych z nieprawidłowym odżywianiem było głucho, tak też mama nie przejmowała się tym, żeby dzieci odżywiać inaczej.
Teraz - po latach - wiem, że fakt, iż w wieku 8 lat byłam zarośnięta czarnymi włosami jak yeti to nie był "taki mój urok", tylko zwichrowane hormony. A waga 90 kg dla 10-latki też nie była normą.

Jak już trochę podrosłam i nabrałam świadomości, próbowałam się odchudzać. Udało się zrzucić 20 kg. Super. Wagę trzymałam kilka lat. Następnie, dość młodo, zaszłam w ciążę. Po urodzeniu dziecka mój organizm oszalał. Nabawiłam się policystycznych jajników, wkrótce przypałętała się insulinooporność, doszło nadciśnienie. Choroby jak u 50-latki, a miałam tylko 20 lat.
Co miesiąc wizyty u lekarza, co miesiąc +4, +5 kg. Przeszłam przez wiele cud-diet, czym doszczętnie rozwaliłam metabolizm, a efekt jojo uderzał mnie w twarz raz za razem. W ciągu kolejnych 5 lat doszłam do wagi 150 kg.

Szukając pomocy, trafiłam na informacje o chirurgicznym leczeniu otyłości. Taki zabieg miał mi podarować nowe życie, a moje starania miały w końcu być zwieńczone efektami. Chirurg powiedział wprost, że z tak olbrzymiej wagi nie jestem w stanie wyprowadzić się sama.
Na operację czekałam 2 lata. To nie jest pójście na łatwiznę. To jest raczej ostatni krzyk o pomoc. A po zabiegu ogromny ból i łzy...

Aktualnie od operacji minął miesiąc. W końcu dostałam pozwolenie, po kontroli, że mogę zacząć ćwiczyć, bo większe rany już się zagoiły. Poszłam na siłownię z kolegą - również po operacji, kawał chłopa - żeby zacząć, bo nawet jak śpiewają w piosence - najważniejszy pierwszy krok.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy dwóch mężczyzn - i to bynajmniej gówniarzy, bo mieli po ok. 25 lat - zaczęli mieć ogromny ubaw z tego, że gruba baba ćwiczy na siłce. Upasiony ulaniec. Świnia. Z dużych facetów, których też trochę było, nie śmiał się absolutnie nikt. Siłownia w dużym mieście, a nie na żadnej prowincji.
Łzy miałam na końcu nosa. Motywacja uleciała ze mnie jak powietrze z balona. Zaczęło być mi wstyd - samej siebie, swojego ciała. Zapragnęłam się zaszyć gdzieś, gdzie nikt mnie nie zobaczy i nie zrani.
Nie rozumiem... Idziesz na siłownię, a nie do fast foodu, a spotyka cię wyśmianie, wyszydzenie.

Często oglądam programy o grubasach w USA. Ludzie po 300 kg. Walczą o życie, idą na siłownię, a tam wszyscy dopingują ich, cieszą się. Zero wyśmiania, poniżenia.
I tak, wiem, że anonimowe to nie pamiętnik. Ale jeśli po przeczytaniu tego choć jedna osoba zastanowi się zanim wyśmieje grubasa na siłowni czy gdziekolwiek - to było warto...
Szzzzza Odpowiedz

Wspieram Cię całym sercem!

Pamiętaj, że robisz to dla siebie, więc olej idiotów i skup się na sobie, powodzenia :)

ToJaWariat Odpowiedz

Dasz radę, wierzę w Ciebie przez ten komputer! Sam zmagam się z wagą od wielu lat, z porażkami, z sukcesami, i wiem jaka to ciężka walka z samym sobą! Powodzenia w dążeniu do celu, niech jakieś dzieciaki Cię nie zatrzymują! ;*

AleksanderV Odpowiedz

Na siłowni każdy może być wyśmiany. Ja zawsze byłem chudy i ze mnie się nabijali, że za małe ciężary dźwigam. Banda prymitywów. Kupiłem tyle sprzętu ile mogłem ćwiczę w domu, bez spiny.

5476

Dokładnie, u mnie to samo

Stregesti Odpowiedz

W mojej siłowni jest taka specjalna salka. Zwykle pomieszczenie, ale tylko dla kobiet. Jakieś orbitreki, bieżnia i mata ze sztangami itd. widziałam, że są pewne stałe bywalczynie, które chodzą tylko na tę salkę i (ewentualnie zorganizowane zajęcia z trenerem). Nie widziałam, żeby było tam więcej, niż 3 osoby na raz, także jeśli by Ci to pomogło, możesz rozejrzeć się za takim rozwiązaniem u siebie.

Jawiem1210 Odpowiedz

W ogóle jakieś to dojrzale, żeby kogokolwiek wysmiewać...

KlaraBarbara Odpowiedz

W programach telewizyjnych przecież nie ma wyśmiewania, na siłowni to raczej są różne nieciekawe typy. Ignoruj, zatrudnij trenera na prywatnej sali, albo ćwicz w domu

anonimowapuza

Ja oglądam dużo amerykanskich programów o zrzucaniu wagi i widzę wyśmiewanie. Czy to czegoś dowodzi? Tak, żeby nie traktować telewizji jako odnośnika.

PhantomThief Odpowiedz

Olej te komentarze i rób swoje. Ćwiczysz dla siebie, a nie po to żeby jakaś banda gburów mogła się dowartościować Twoim kosztem. Nie zniechęcaj się i trenuj dalej, późniejsze efekty będą tego warte :)

RozpierdalaczTrocin Odpowiedz

Tacy ludzie szukają sposobu na zaimponowanie komuś, obchodzi ich bardziej życie innych niż swoje. Pamiętaj, że robisz to dla siebie i swojego zdrowia, nie dla innych. Nie poddawaj się i walcz o swoje!

Seven777 Odpowiedz

Dużo juz przeszłaś, więc nie rezygnuj z powodu jakiś śmiejących się półmózgów. Siłownia jest właśnie dla takich ludzi jak Ty, którzy walczą o swoje zdrowie i życie, a nie etatowych pakerków chcących zaimponować Karynom z osiedla. Głowa do góry. Życzę dużo wytrwałości!

Rover25 Odpowiedz

Z całego serca życzę Ci powodzenia! :*

Zobacz więcej komentarzy (32)
Dodaj anonimowe wyznanie