#6K5Eb
Na którymś z etapów podróży zatrzymał się rozklekotany polonez i starszy chłop zaproponował, że podwiezie nas jakieś 15 km, bo potem odbija gdzieś na jakąś wieś. No to my, że dziękujemy pięknie, oczywiście, chętnie, sra ta ta ta. Rozmowa się średnio klei, dziad małomówny. Ale my w doskonałych humorach. Koleżanka siedzi z przodu, prowadzi z dziadem jakąś konwersację o dupie Maryni. Ja w tym polonezie na tylnym siedzeniu, guzik słyszę, bo to przecież czołg, wszystko skrzypi, silnik warczy, wiec siedzę cicho. Nagle dziad odwraca głowę, przekrzykuje warkot silnika i do nas, że może nas jednak podwieźć dalej jeśli chcemy - reszty nie słyszałam, bo odwrócił głowę. Wydało mi się to bardzo miłe, wiec mu odkrzyknęłam z tylnego siedzenia, że "nie chcemy nadużywać pańskiej uprzejmości, bardzo pan miły i dziękujemy za propozycję". Moja koleżanka odwróciła się do mnie z niedowierzaniem w oczach, ryknęła na dziada, żeby zatrzymał auto i kazała mi wysiadać.
Dziad odjechał w tumanie kurzu, a ta jak nie ryknie na mnie, stojącą z głupim uśmiechem na środku drogi:
- Ty chora kretynko, ty normalna jesteś?!
- No ale co?! Czego się drzesz!? Podziękowałam tylko, po co wysiadłyśmy?!
- Debilko ty, on powiedział, że nas podwiezie, jak zatrzymamy się w lesie na szybki numerek! A ty do niego, że "nie chcemy nadużywać pańskiej uprzejmości", kurna mać!
I straszno, i śmieszno.
Ta jedna niefortunna sytuacja... Ja w tym wielkim i tajemniczym świecie boję się być człowiekiem ze słabym słuchem. Wszystko i wszędzie można by było zrozumieć źle, inaczej, a wszyscy doskonale wiedzą jak głupio pytać x raz "słucham/co?"
Raczej śmieszno😂
Strasznie napisane xdd