#6IGan

Kiedy miałam 13 lat, poznałam dziewczynę, która wyraźnie była chora. Nie chce jej diagnozować, ale samookaleczenie i próby samobójcze mówią same za siebie. Zaczęła mnie ona obarczać swoimi problemami, potrafiła dzwonić kilkadziesiąt razy, kiedy nie odbierałam. Przez telefon musiałam odciągać ją od skoczenia z wiaduktu czy instruować, kiedy wykrwawiała się w łazience. Po czasie zebrałam się w sobie i zrozumiałam, że nie jestem psychologiem. Wytłumaczyłam jej wszystko i odcięłam się. Moje problemy się nie skończyły, a właściwie w tamtym momencie się zapoczątkowały. Straciłam energię do życia, sama zaczęłam się okaleczać i nie miałam siły wstać z łóżka. Moi rodzice to zauważyli i chcieli zaciągać mnie do psychologa, czego koniec końców i tak nie zrobili. Wszyscy zapomnieli o sprawie, a ja przez lata dalej nie potrafię wytrzymać sama ze sobą. Kiedy dorosłam, wiedziałam, że kiedyś muszę zacząć się leczyć, ale w tym czasie zdążyłam już przeżyć najgorsze momenty mojego życia. Rodzice niejednokrotnie się na mnie zawiedli, kiedy poszłam w stronę używek, żeby jakoś zagłuszyć myśli. Nigdy nie udało mi się ze sobą skończyć (i dobrze), ale nie potrafię zapomnieć o nastoletniej mnie, która nie dawała sobie rady z życiem. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego taka jestem. Bez przerwy wychodziłam do ludzi, żeby chociaż na chwilę uwolnić się od siebie. To naprawdę męczące, kiedy sam ze sobą nie wytrzymujesz. Nie umiem wygonić myśli o tym, co się ze mną działo, kiedy byłam na skraju. Najgorsze jest to, że ludzie widzieli mnie w takim stanie. Nikt nigdy nic z tym nie zrobił, nie porozmawiał ze mną i pewnie w ich oczach byłam po prostu nienormalna. Niedawno podjęłam decyzję o zapisaniu się do psychologa i jutro czeka mnie pierwsza wizyta. Trzymajcie kciuki.
Iguannna Odpowiedz

Osobiście uważam ze takie osoby jak twoja koleżanka czy ty nie powinny mieć żadnych roszczeń w stosunku do innych osób. Ty nie masz fizycznego problemu z którym mogłabyś sobie poradzić z pomocą innej osoby. Ty masz problem sama ze sobą i mimo to ze nikt inny nie zna ciebie lepiej niż ty sama uważasz ze mógłby ci pomoc. Ciężko jest podnieść leżąca osobę która nie chce wstać sama z siebie. Poświęcasz takiej osobie cześć swojego życia którego już nigdy nie odzyskasz a często to nie przynosi żadnego efektu - sama widzisz jak było z koleżanka. Nie udało ci się jej pomoc, a mało tego ona poniekąd pociągnęła cię za sobą na dno. Osobiście już się nauczyłam żeby tego typu osoby unikać jak ognia bo i tak nie da im się pomoc bo zwyczajnie lubią się nad sobą użalać i nie chcą walczyć o swoje życie. A nawet jeżeli się uda to potem w ramach „podziękowania” sprzedadzą ci kopa na ryj. Nigdy więcej.
Super ze podjelas się walki, mam nadzieje ze nie zrezygnujesz. Tylko od ciebie zależy czy wygrasz tą bitwę, nie od osób które cię otaczają. Oni również każdego dnia walczą o samych siebie.

Meanness

Zauważyłam, że tutaj często się obwinia kogoś, kto ma jakiś problem. Ktoś opowiedział o problemie i osoba, której ufał sobie poszła - to dlatego, że powiedział. Nie powie nic i mu smutno, bo nikt mu nie pomaga - jak ktoś ma pomóc jak nikomu nie powiedział. Namawianie, żeby ludzie mówili innym o problemach, a potem mówienie, żeby nikomu nie mówili, bo inni też mają problemy. Rozumiem jak jest to jakaś skrajna sytuacja, gdzie ktoś zarzuca kogoś problemami, albo w drugą stronę, oczekuje, że wszyscy będą mu czytać w myślach. Ale to jest po prostu zmienianie "masz problem" w "jesteś problemem". Czy powiesz czy nie powiesz - twoja wina. Starasz się i nie wychodzi czy w ogóle nic nie robisz, bo ci nie wyszło - twoja wina. Cokolwiek ktoś nie wymyśli, nawet jak mu się wszystko uda - ma się nie cieszyć, bo dalej jest coś nie tak. Ale jak właśnie ktoś nie ma siły komuś pomagać, to jest zły. Ale jak ktoś szuka pomocy to jest jeszcze gorszy. Czyli właśnie, cokolwiek ludzie nie zrobią to są źli. Akurat Pani właśnie jest jedną z najmilszych osób, dlatego tak właśnie o tym pomyślałam jak nawet Pani tak powiedziała, by nikomu nie mówić o problemach, bo Pani właśnie najczęściej wszystkim pomaga. Czyli to już musi był tak mocno zakorzenione w społeczeństwie, że właśnie pierwsza rada nawet osoby, która tak bardzo dba o innych to żeby nikomu o niczym nie mówić.

bananowezycie

Meanness, akurat iguannna nie należy do miłych użytkowników. Jasne, ludzie powinni prosić o pomoc, ale nie uwieszać się na nikim jak kleszcz czy rzep.

Ta koleżanka z wyznania zdecydowanie była toksykiem. Niewykluczone, że nigdy nie podjęła żadnej próby samobójczej. Ot, potrzebowała zywiciela, którym manipulowała i z którego wysysała całą energię.

Rodzina jest po to by się wspierać i sobie pomagać, być dla siebie oparciem. Iguannna by o tym wiedziała, gdyby nie pochodziła z patologii i jej nie kontynuowała w założonej przez siebie rodzinie (dla niewtajemniczonych, patologia to nie tylko alkoholizm i przemoc fizyczna, choć ona akurat stosuje przemoc psychiczną wobec męża).

Iguannna

@bananowe nie należę do ani miłych użytkowników ani miłych osób. Bo mówię co myśle, nie to co chcecie usłyszeć.
Ale gdybys mnie znał w realu zapewniam cię ze nigdy nie nazwałbyś mnie patologia bez empatii. Pomagam fizycznie w fundacjach, finansuje wiele ich poczynań, utrzymuje czwórkę nieswoich dzieci. Mimo to nie jestem cipą która pozwala się wykorzystywać. Ludzie którzy maja problem ze sobą nie chcą poprawy swojej sytuacji. Próbowałam pomagać takim osobom. Zawsze kończyło się to dla mnie dramatem. Nazywam ich ludzie kotwica. Bo ciągną cię ze sobą na dno i mocno tego dna trzymają. Nigdy więcej. Od tego są terapeuci, nie przyjaciele i rodzina. I to jest oczywiste ze mam na myśli przewlekły urojony problem danej osoby, ktora przez dluuuugi czas nie robi z tym nic - nie zmieni pracy bo nie, nie zmieni otoczenia bo z góry wie ze go nikt nie polubi, nie zmieni nastawienia „bo to nic nie da”, nie pójdzie do terapeuty bo „to wyciąganie kasy”. To siedź i płacz jak ci tam wygodnie i odczep sie od innych którzy na codzień podejmują tę sama walkę o samych siebie. Nikt nie będzie cię niósł przez całe twoje życie.
I jaka przemoc stosuje wobec męża? Każąc mu zajmować sie domem skoro nie pracuje? Ojojojoj straszna przemoc. A ja kogo mam oskarżyć o przemoc skoro muszę zarabiać na wszystko?

Frog

@bananowezycie
"Iguannna by o tym wiedziała, gdyby nie pochodziła z patologii i jej nie kontynuowała w założonej przez siebie rodzinie"
"ona akurat stosuje przemoc psychiczną wobec męża"

Podaj, proszę, numer wyznania, gdzie znajdę opowieść Iguannny o tym, o czym piszesz.

bananowezycie

Frog, nie pamiętam numeru wyznania, ale generalnie wychodziła z niej taka pogarda do partnera, który nie pracuje i jest od niej zależny finansowo. Niczym się to nie różniło od pogardy męża do żony, która zajmuje się domem i nie pracuje zawodowo.

Pod innym wyznaniem promowała przemoc psychiczną wobec nastolatki (by ojciec przyprowadził jej do domu koleżanki z klasy by zobaczyły, jakim brudasem jest jego córka). Czym to się różni od wyśmiewania dziecka na forum publicznym?

Iguannna, co z tego, że pomagasz jakimś obcym osobom, skoro jesteś w stanie stosować przemoc wobec zależnych od siebie członków rodziny (mąż, prawdopodobnie też dzieci). Za kasę można kupić wiele, ale myślę, że zaropiałego sumienia się nie wykupi żadnymi pieniędzmi.

Frog

@bananowezycie
"nie pamiętam numeru wyznania (...)"
Ok, dzięki za wyjaśnienie, może kiedyś znajdę.

Bez "usprawiedliwiania" nikogo:
Nie znamy wszystkich aspektów sytuacji tu opisywanych - czytając wyznania i komentarze, zdajemy się wyłącznie na _własną interpretację_ danego opisu.

Tak zagaduję o te wpisy Iguannny... Bywam tu w miarę regularnie i zazwyczaj udaje mi się zapamiętać jakieś mocno ekstremalne wpisy / nicki. Stąd moje zadumanie - czy dopadła mnie już skleroza, czy może po prostu słowa, które Ciebie tak poruszyły, mnie nie wydały się czymś nadzwyczaj patologicznym / pogardliwym / niestosownym.

Jeśli znajdę te wpisy, wrócę z odpowiedzią.

bananowezycie

Jeśli kiedyś trafię na te wpisy, to Ci podeślę kod wyznania. Obecnie tego nie znajdę, bo nie pamiętam czego dokładnie dotyczyło wyznanie. Zresztą mam tutaj konto od niedawna, więc raczej nie brałem udziału w tej dyskusji. Myślę, że byłem cichym obserwatorem bez konta.

Postac

#k8pI0

To wyznanie, w którym Iguanna opowiadała o niepracującym mężu w komentarzach.

dewitalizacja

Cóż, przemoc ekonomiczna to też przemoc.

Frog

@Postac
Dzięki za numer wyznania.
Tak, teraz sobie je przypominam, ale przyznaję, że bardziej zajęły mnie tam Twoje komentarze niż wszystkie szpilki Iguany. Z tej prostej przyczyny, że tak jakby mentalnie wspieram Twoją osobę w Twych trudach i poczynaniach (w jakimś sensie interesuje mnie też to, kiedy faktycznie na spokojnie pojedziecie, wspólnie, rowerami, w świat 😁)

Więc po pozostałych komentarzach moje oko prześlizgnęło się na tyle pobieżnie, że nie zauważyło jakichś mocno niefajnych zdań. (oględziny uzupełnione teraz).
Faktem jest, że Iguannna nie przebiera w słowach i na pewno znajdą się czytelnicy, którzy nie akceptują tego typu komentarzy. Jednak, czy na pewno daje nam to prawo do ocenienia danego autora jako patusa? 🤔

Skądś się biorą zarówno konkretne poglądy, jak i ostre słowa w komentarzach. Czy na pewno wyłącznie z patologii? A może z trudnych przeżyć i gorzkich doświadczeń?

Stawiam to pytanie jako retoryczne. Traktujące temat jak najbardziej ogólnie, nie zaś - imiennie.

Zobacz więcej odpowiedzi (5)
coztegoze2 Odpowiedz

Przykro mi. Nie powinnaś być obciążana takimi problemami w wieku 13 lat. Zresztą to też nie są problemy, z którymi osoby dorosłe sobie radzą. W takich sytuacjach trzeba po prostu wzywać specjalistów aby takiej osobie jak Twoja koleżanka pomogli.

Z Twojego wyznania wynika, że Twoi rodzicie widzieli, że dzieje się z Tobą coś złego ale zamiast realnie coś zrobić to skończyło się na deklaracjach. Tak nie powinno być.

Decyzja o pójściu do psychologa to świetna decyzja. Mam nadzieję, że poczujesz ulgę.

Dodaj anonimowe wyznanie