#5EPzv
Moja mama pożyczyła od znajomej bardzo realistyczną maskę starego mężczyzny, wiecie, pełno bruzd, worki pod oczami, garb na nosie. Naprawdę przerażająca. Tata postanowił sobie popiwkować z kolegą, no to mama miała idealną sytuację na nastraszenie go. Tatuś zasnął, mama zapaliła w sypialni świece, założyła jego białą koszulę, włączyła muzykę, delikatną, ale rodem z horroru. I zaczęło się przedstawienie.
Zmienionym, niskim głosem "Paweł, Paweł, już czas" i szturcha go w ramię.
Ten otworzył oczy i niczym Tom od Jerry'ego uniósł się nad łóżko, spadł obok i zaczął krzyczeć. Mamusia dłużej nie mogła wytrzymać ze śmiechu, zdjęła maskę. Wtedy stało się to - mega foch, dwa tygodnie ciszy i jedzenie na mieście.
Nie dość, ze miała niezły ubaw, to i obiadów gotować nie musiała ;)
Myślę, że jeśli robić takie żarty to nie wtedy, gdy ofiara jest w trakcie snu. Przez to stają się znacznie bardziej niebezpieczne.
Rozumiem że tylko tata jadał obiady w domu?
Ojcu robiła, bo to chłop, dziecku i sobie przy okazji. A jak chłop zje na mieście, dziecko w szkole pewnie ma obiady, to dla jednej osoby się gotować nie chce ;)
Jakby ją odruchowo walną w twarz to byłby dopiero ubaw
A gdyby przywalił jej z krzesła to ona by przez te dwa tygodnie w ciszy w szpitalu "na mieście" obiadki jadła....