#3hktd

Dlaczego odeszłam od kościoła.
Moje wyznanie nie ma na celu krytyki kościoła katolickiego – to chcę zaznaczyć, to tylko moja historia. A niestety nie mogę jej opowiedzieć rodzinie czy znajomym. Może wstyd mnie powstrzymuje, na wiem sama.

Od zawsze moja rodzina była głęboko wierząca, mszę święte co niedziela itd. Gdy wyjechałam na studia, to trochę zaniedbałam sferę duchową.

I tak przyszedł maj, moja siostrzeńca przystępowała do pierwszej komunii świętej. Wielka sprawa i związku z tym poszłam do spowiedzi. Spowiadał młody ksiądz, gdy doszło do formułki kiedy ostatnio się spowiadałam, a moja odpowiedź była, że ponad pół roku temu, czyli tuż przed Bożym Narodzeniem, to ksiądz do mnie rzucił, że sobie chyba żartuję. Czy chcę przystąpić do komunii świętej tylko dlatego, że rodzina patrzy itd. Płakać mi się chciało i bym wyszła, ale nie chciałam robić sceny, zwłaszcza w dniu siostrzenicy. Poczułam się jak jakaś morderczyni czy jeszcze gorzej. Dotrwałam do końca spowiedzi, nawet nie czekając na rozgrzeszenie, tylko marząc o odejściu od konfesjonału.
Po wszystkim nawet nie przystąpiłam do komunii i już od ośmiu lat nie poszłam do kościoła.

Zdaję sobie sprawę, że jeden ksiądz nie świadczy o całym kościele, ale gdy przypomnę sobie co wtedy czułam, cały ten wstyd, zażenowanie i strach... Nigdy nie chcę się już tak czuć.
Dlatego już nie chodzę do kościoła.
jarzyna Odpowiedz

Kochana F., ten ksiądz nie powinien tak reagować. Może był młody, niedoświadczony i zareagował lękiem który się ujawnił w jego zdenerwowaniu. Zobacz że kiedy Piotr wyparł się Jezusa i spotkał się z Nim, to nie dostał tekstem "dlaczego się mnie wyparłeś" ani "czemu tak późno", tylko Pan Jezus zapytał Piotra o miłość. Pan Bóg przebacza grzechy dlatego że jest dobry i nie robi przy tym żadnych wyrzutów.
Tak samo - jak idziesz do spowiedzi, to nie ważne czy minął miesiąc, pół roku, czy 8 lat - powinnaś usłyszeć 'dobrze że przychodzisz, cieszę się że tu jesteś' - bo to świadczy o tym, że chcesz się zmienić, coś poprawić, utrzymać więź która się zgubiła, jak sama piszesz. To nie jest miejsce na robienie komuś wyrzutów dlaczego ktoś nie chodził co miesiąc i czekał aż pół roku. Może potrzebował czekać, może miał kryzys, może się czegoś bał, miał gorszy czas itd.
Ale nawet pomimo że na takiego frustrata trafiłaś, to nie odwracaj się do Pana Boga plecami. Dla Pana Boga nie jest problemem ani twoja spowiedź po pół roku, ani twoje 8 lat nie bycia w kościele od tamtego czasu - wróć do niego, pójdź do spowiedzi i nie bój się. Miłość Pana Boga do Ciebie jest większa niż wszystkie grzechy, jakiekolwiek by nie były (w to wlicza się też 8 lat "niechodzenia" do kościoła). Wracaj i to szybko - bez Ciebie to nie to samo co z Tobą ;)

karlitoska

Zgodnie z zachowaniem polskiego kk, to kościół wybacza grzech gwałcenia małych chłopców na parafi, ale jak się dwie dorosłe kobiety kochają i chcą razem żyć to już tej łaski i przebaczenia nie ma komu okazać. Odejście od kościoła nie jest odwróceniem się od Boga. Kościół nie jest w ogóle potrzebny nawiązania z nim więzi, a wręcz myślę, że im dalej od tego zakłamanego kościoła (mówię o instytucji, nie wiernych), tym bliżej dobra i Boga. Oby autorka nie dała się drugi raz nabrać na bajeczki tej sekty.

Trubadur

To raczej kwestia postanowienia poprawy. Jeśli dwie kobiety żyją że sobą i nie zamierzają przestawać popełniają grzech i nie da się udawać, że zamierzają przestać. Ksiądz, który zgwałcił dziecko nie planuje tego powtarzać, więc może szczerze chcieć poprawy. W takim wypadku warunki spowiedzi są spełnione. Warunkiem spowiedzi jest też zadośćuczynienie, więc ksiądz powinien zgłosić się na policję i ponieść konsekwencje. Jeśli tego nie robi lub nie postanawia poprawy to oszukuje siebie i innych katolików. Boga jednak nic nie oszuka. Swoją drogą jak dwie kobiety są ze sobą w związku i nie cha słuchać, że tym związkiem krzywdzą same siebie to i tak ich grzech jest niewspółmiernie mniejszy do grzechu księdza. Różnica jak pisałem polega na postanowieniu poprawy. Jeśli nie zrezygnują z tego związku jest to niemożliwe.

Dragomir

Chyba gwałt od czasu do czasu jest dużo gorszym grzechem, niż dobrowolne współżycie i związek dwóch dorosłych osób. Gwałt nie kończy się w chwili zapięcia rozporka zwyrola, kaleczy psychikę często przez całe dalsze życie aż do jego końca, więc jest niewspółmiernie cięższym przewinieniem. I nie żebym popierał lesbije czy innych tęczowych, tylko mówię z punktu widzenia moralności, której w stolicy apostolskiej już chyba od dawna brakuje. Nie bez przyczyny Benedykt XVI zrezygnował z urzędu zasadniczo pełnionego dożywotnio. Chyba nie mógł patrzeć na bajzel, jaki nasz papa zostawił i zamiatanie kurestwa pod dywan, a może coś jeszcze innego jest na rzeczy.

karlitoska

Trubadur jeżeli Twój bóg tworzy istoty odczuwające pociąg i miłość do osób tej samej płci, a potem wprowadza zasadę, że taki związek jest grzechem, za który będą się smażyć w piekle, to ja z takim bogiem psychopatą nie chce mieć nic wspólnego. Jakim Ty musisz być człowiekiem skoro uważasz, że gorsze są dwie, dorosłe, kochające się kobiety, które celebrują swoją MIŁOŚĆ za OBUPÓLNĄ zgodą, niż ksiądz, który wykorzystuje swoją pozycje i zaufanie, żeby wykorzystać seksualnie dziecko, ale tylko RAZ, bo potem się WYSPOWIADA. Może pora zastanowić się nad propagandą jaką Ci wcisnęli "dobrzy ludzie" z ambony.

Trubadur

A gdzie napisałem, że to jest gorsze? Uważam, że dużo gorsze jest gwałcenie dzieci. Napisałem " ich grzech jest niewspółmiernie mniejszy do grzechu księdza". Ale zawsze da się przeinaczyć 🤷. Pisałem o technicznej sprawie możliwości otrzymania rozgrzeszenia ze względu na charakter grzechu i postanowienie poprawy. A "mój" jak to piszesz Bóg stworzył człowieka, który żył w sposób doskonały i oczywisty w raju. Grzech pierworodny jednak te "ustawienia fabryczne" przekręcił i człowiek od tego czasu jest mocno pogubiony. Dostał jednak szereg wskazówek co robić a czego nie, że y było według Jego pomysłu. Jest wolny, żeby z nich skorzystać lub nie. Para lesbijek z nich nie korzysta - ich decyzja, mają prawo, nie oceniam i nikt nie powinien. Normalną konsekwencją jest jednak, że nie dostaną rozgrzeszenia. Nie wiem co w tym dziwnego. I tak, ksiądz, którego podaliśmy jako przykład dokonał obrzydliwego i okropnego grzechu. Jeśli jednak tylko postanawiasz poprawę i zrobisz wszystko, żeby zadośćuczynić (w jego przypadku będzie to poddanie się karze) to Bóg wybacza. Niezależnie od wagi i obrzydliwości dokonanego grzechu. I tyczy się to nie tylko księdza pedofila, ale każdego człowieka. Musi tylko żałować, postanowić poprawę i naprawić wyrządzone szkody. Lesbijki ewidentnie nie decydują się zmienić swojej postawy. Jeśli tylko to się zmieni ich też dotyczy możliwość rozgrzeszenia. Tyle, gdzie tu cokolwiek kontrowersyjnego w tym co piszę?

Frog Odpowiedz

Instytucja kościoła rzymsko-katolickiego sama w sobie polega na zastraszaniu i nieustającym wywoływaniu poczucia winy, więc księżulo spisał się bardzo dobrze.

"Wmówione poczucie winy, od którego uwolnić może tylko sam wmawiający, to typowy element przemocy zatrzymujący ofiary w toksycznych relacjach."

oko.press - 7 toksycznych treści wychowania katolickiego

"To twoja wina, że tamten człowiek był torturowany. Nieważne, że masz siedem lat i nie miałeś szans zrobić niczego naprawdę złego. Popełniłeś zbrodnie, przez które komuś wbijali gwoździe w dłonie. Wprawdzie był wszechmogący, więc sam wybrał tę powolną agonię, ale to jest twoja, dziecko, wina i powinnaś być mu dozgonnie wdzięczna, bo nigdy nie uda ci się tego długu za nie wiadomo co konkretnie spłacić."

Trubadur

To teraz dla równowagi poczytaj co ma kościół na ten temat do powiedzenia, chociażby w katechizmie kościoła katolickiego. To nie jest żaden dług za niewiadomo co, a dziecku nie powinno być wpajane poczucie winy, bo Jezus umarł za grzechy całego świata, a nie tylko tego dziecka. Jeśli masz ochotę mieć pełny obraz to poczytaj. Jeśli nie, to Twój wybór, by mieć tylko jednostronny obraz małorzetelnego i nieszczególnie merytorycznego Oko.press

karlitoska

Trubadur ,,bo Jezus umarł za grzechy całego świata" czyli także za grzechy tego dziecka, które rodzi się z winne ,,grzechu pierworodnemu", czyli od razu ze skazą, chociaż jeszcze nawet nie zaczęło mówić. A baranki boże powtarzają co niedziela, że to ich wina, ich bardzo wielka wina i nawet nie są godni, by swego boga. Czy taka istota to już nie demagog? A zapomniałam, nie wolno się nawet zastanawiać nad tym bo to herezja i jeszcze trzeba by było myśleć bez wsparcia i jedynej słusznej interpretacji księdza.

Trubadur

A Ty Kalitroska tak serio czy udajesz? Bo nie mieści mi się w głowie jak można aby tak przedziwnym i zaślepionym w jednym.
"Moja wina" tyczy się wyznania grzechów podczas spowiedzi powszechnej. Jeśli grzech jest lekki i żałujesz to wystarcza. Nie są godni swojego Boga? Chodzi Ci o "nie jestem godzien abyś przeszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja"? Tu nie chodzi o bycie lub nie godnym Boga, a o pewien cytat z Biblii, w którym pewien Rzymianin wykazał się wielką wiarą, dzięki której uzdrowiony został jego sługa. Wierni też chcą takiej wiary, bo wtedy uzdrowi się ich dusza. A zastanawiać się nad sprawami wiary można a nawet trzeba, i to co mówi ksiądz można i nawet trzeba weryfikować z oficjalną nauką Kościoła.
Bardzo mi przykro, że ewidentnie spotkała Cię kiedyś krzywda ze strony kogoś z Kościoła. Pamiętaj, że nie znaczy to, że wszyscy członkowie Kościoła są źli. Pozdrawiam!

karlitoska

Trubadur retoryka jest taka, że wydaje Ci się, że to takie nie winne ,,moja wina" i ,,nie jestem godny", bo tak katechizm tłumaczy, żebyś nie widział, że afirmujesz siebie jako osobę niegodną, która powinna się lękać Boga, który w każdej chwili może zesłać na Ciebie karę, albo w swym miłosierdziu wyśle Cię do piekieł, bo nie spełniasz jego oczekiwań, bo to Twoja wielka wina. W języku wszechświata nie ma znaczenia kontekst, tylko to co mówisz, bo słowo ciałem się staje i hierarchowie kościelni doskonale to wiedzą. Tak dla wyjaśnienia, interesują mnie różne poglądy na temat Boga i chętnie czytam wielorakie źródła, od biblii, przez apokryfy, różnych myślicieli, w tym buddyjskich czy hinduskich i na szczęście bezpośrednio nikt z kościoła mi krzywdy nie zrobił, ale uważam, że wszystkie religie są źródłem cierpienia, bo religijność narzuca wiarę w czyjeś doświadczenia, wmawiają Ci, że nie jesteś doskonały i zabija duchowość, która jest indywidualna i pozwala samemu, bez czyjejś opinii doświadczać kontaktu z Bogiem. W tej kwestii podzielam zdanie Osho, który twierdził, że: ,,Istnieje tak wiele religii, bo jest tak wielu nieszczęśliwych ludzi. Szczęśliwy człowiek nie potrzebuje żadnej religii, nie potrzebuje kościołów. Dla niego cały wszechświat jest świątynią, całe istnienie – kościołem. Szczęśliwa osoba nie uprawia rytuałów religijnych, bo jej całe życie jest religijne. Cokolwiek robisz w poczuciu szczęścia, jest modlitwą." Tak generalnie nie szanuje wszystkich religii, nie tylko chrześcijańskiej. Intrygują mnie, mogę się z nimi zapoznawać, ale nigdy do żadnej nie będę przynależeć.

Domandatiwa Odpowiedz

Wśród księży są tacy, którzy mówią, że jeśli spowiednik obraża Cię lub w inny sposób narusza Twoje granice tak, jak się nie zgadzasz, najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić dla siebie, jest odejście od konfesjonału. Może warto też byłoby zwrócić uwagę lub zgłosić gdzieś zachowanie drania, to pomogłoby się poczuć lepiej.

Być może jedyną Twoją stratą w tym wszystkim jest poczucie wstydu czy strachu, które gdzieś tam w Tobie pozostało. Wstyd można zmniejszyć, przeżywając złość na człowieka, który Cię chamsko potraktował i rozmawiając z kimś o tym. A strach już jest niepotrzebny, bo jakbyś nawet tego spowiednika jeszcze kiedyś spotkała i chciałby coś od Ciebie, będziesz potrafiła mu odmówić rozmowy.

Domandatiwa

lesio, oczywiście, nie pochwalam w ogóle tego systemu upokarzania wiernych.

Miałam na myśli raczej to, że osoby spoza KK w ogóle zanegują spowiedź jako taką, niezależnie od tego, ile jest w niej gnojenia. Natomiast nawet w ścisłym centrum tej religii są osoby duchowne, które zalecają gnojonym przez duchownych samoobronę.

hugendubel Odpowiedz

To jakaś bzdura. Nawet w przykazaniach kościelnych jest że do spowiedzi trzeba przystapić przynajmniej raz w roku. Jeśli nie wyglądałas na małe dziecko to nigdy by czegoś takiego nie powiedzial.

Postac Odpowiedz

Mnie od kościoła ostatecznie odstraszył ksiądz, do którego poszliśmy zapytać o ślub. A ten od razu z cennikiem wyjechał.
W urzędzie było 200 razy taniej.

Uzytkownik404

Fajny argument 😅 Rozumiem, że z lekarzy też zrezygnujesz jak napotkasz jednego niekompetentnego? Z taką filozofią bardzo szybko by się skończyło w szałasie w lesie, jedząc korzonki i jagody i lecząc się pajeczyną... Bo przecież w każdym sektorze usług, z których korzystamy czasem zdarza się źle trafić. Ksiądz który mi udzielał ślubu powtarzał wielokrotnie, że on ślubu udzieli nawet za darmo, bo finanse nigdy nie powinny być przeszkodą do życia po bożemu ;)

Uzytkownik404

PS. Żeby nie było, że bronię Kościoła - to co się dzieje w tej instytucji to już od dawna katastrofa... Chodzi mi tylko o argument, że zła (i niezgodna z wytycznymi) postawa jednego księdza skreśla dla kogoś całą instytucję.

Uzytkownik404

No i to jest właśnie różnica między księdzem-biznesmenem, a księdzem z powołania, który - jeśli budżet parafii mniej więcej się spina- przedłoży sumienie swoich owieczek nad "cennik". Tego księdza znam od dzieciństwa i wiem, że mówił szczerze. Inna sprawa jest taka, że jak ktoś wydaje 20k na wesele i inne około-ślubne wydatki (tyle u mnie wyszło) to z 500 zł wypadałoby włożyć do koperty dla księdza (mi powiedział " co łaska" i te parę lat temu taka kwota wydawała mi się odpowiednia). Moja kuzynka w tym samym roku zrobiła mniejsze wesele w sąsiedniej parafii i dała księdzu połowę tej kwoty.

Trubadur

A mi udzielili ślubu za darmo. Dominikanie, polecam

2579937

Różnica między księdzem, samozwańczym dyktatorem moralności i wyznacznikiem norm postępowania, a lekarzem czy innym usługodawcą jest chyba oczywista, trzeba to komuś tłumaczyć?

fcklogic Odpowiedz

To najstarsza metoda jaką stosuje kościół by utrzymać władzę w Polsce. Manipulacja, zastraszenie i zawstydzenie. Jeśli dorosłej to robi krzywdę pomyślcie co robi z dziećmi. A sami dobrowolnie je tam prowadzicie.

Chemka Odpowiedz

Czułaś się tak z powodu własnego postępowania, a nie (mało rozważnych) słów księdza.
Uciekasz przed sobą i postępujesz na zasadzie "na złość mamie odmrożę sobie uszy".

GardenTiger Odpowiedz

chodzenie na msze to nie wyznacznik człowieka głęboko wierzącego. Jeśli nie podobała Ci się ta spowiedź, mogłaś odejść i wybrać inny konfesjonał. Ciekawi mnie, czy w swoim życiu, tak ogólnie, też odchodzisz od różnych rzeczy po jednym niepowodzeniu?

ilikemylife Odpowiedz

Mam nadzieję, że przy okazji zrozumiałaś jaką bzdurą jest to by dorosły człowiek opowiadał obcemu facetowi w sukience o tym co robił "złego". Przy czym kategoria "złe" to nawet jedzenie kanapki z szynką w piątek.

PeggyBrown2022 Odpowiedz

Jeśli jesteś wierząca w chrześcijańskiego Boga, ale nie uznajesz spowiedzi, może warto zainteresować się odłamami protestanckimi. Mogłabyś realizować potrzebę uczestniczenia w zorganizowanych praktykach, jeśli ją masz. Jestem katoliczką, ale ostatnio, na Woodstocku, poznałam bardzo fajnych zielonoświątkowców. Rozdawali za darmo Pisma Święte. Nie zamierzam do nich przystępować, bo jest we mnie tradycjonalizm i obawa przed piekłem za zmianę wyznania, ale może Ty tak nie masz. Wiem, że to zabawne, iż Ci o tym piszę, ha ha. Myślę, że odejście od Kościoła może, ale nie musi prowadzić do ateizmu i z mojego punktu widzenia jako chrześcijanki, lepiej jest, aby ktoś był protestantem niż ateistą. A ja zmagam się ze spowiedziami i chodzę tam z bijącym sercem.

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie