Po tygodniu nieobecności w pracy zafundowanym przez wróżkę grypę wpadłem wreszcie do biura, przywitałem się ze wszystkimi (swoją drogą musieli za mnie nadrobić masę roboty, więc moja niebytność nie była im na rękę), po czym wszedłem w szklaną ściankę, pociąłem sobie mordę i złamałem nogę. Lubię tę robotę, ale jak pomyślę o powrocie, to już chyba lepiej zmienię...
Dodaj anonimowe wyznanie
Niezłe combo 🤣
Ze złamaną nogą nie możesz chodzić do biura, bo? ^^" Pytam, bo jak ja złamałam to chodziłam do szkoły.
Albo wykonywać pracy z domu
Bo BHP i inne takie.
jakby to wyglądało w oczach klientów...?
Zależy gdzie ma złamanie (jak ma gips do uda, to trochę ciężko), na którym piętrze pracuje (i czy jest winda), oraz czy ma kontakt z klientami.
Bo jeśli ma umowę o pracę, to może to potraktować jako wypadek przy pracy i cyk, 100% płatne L4 XD
@livanir bo odprowadza składki, dodatkowo zdarzyło mu się to w pracy i może utrudniać mu to jej wykonywanie (chociażby ból, dyskomfort, utrudnione poruszanie się)?
Nigdy nie zrozumiem fenomenu (mody?) wstawiania szklanych drzwi, ścianek czy innych przezroczystych pułapek, których człowiek nie jest w stanie wystarczająco szybko zarejestrować (nie zaliczę ile razy dobiłam do drzwi w moim starym biurze 🤦♀️) .
Nie wiem jak w Polsce, ale w Anglii od jakiegoś czasu wymagane jest naklejanie wyraźnych naklejek na przezroczystych powierzchniach, żeby zapobiec podobnym wypadkom.
W życiu nie wpadłam na szklane drzwi, za to wpadłam na latarnie nie raz. Jak ktoś jest niezdarą jak ja, to i naklejki nie pomogą
W Polsce też naklejają w miejscach publicznych, nie wiem, jak w biurach.
Ale już pomijając widzialność takiej ściany, to jak już muszą robić szklane, to niech chociaż to szkło będzie na tyle zahartowane, żeby nie rozbijało się po zderzeniu z człowiekiem...
🤣🤣🤣🤣🤣
Miałem uraz ręki po długotrwałym przeciążaniu się w pracy. Spędziłem wtedy 3tyg. na chorobowym a po powrocie się nasłuchałem jak to inni nie mieli ciezko. Nie minął tydzień a pies rozszarpał mi palec u ręki przez co znowu mnie nie było 2 tygodnie. Owszem, były pretensje i bezczelność z rodzaju - czy bedę pracował czy mają szukać kogoś na moje miejsce, tak jakby bycie pogryzionym przez psa było moim hobby. Coś się stało z tego incydentu? Nie, wiec nie ma co przeżywać.