#2cbss
Nie powiem - wprawdzie takie sytuacje to dla mnie nic nowego, to mimo wszystko trochę się stresowałem. Dzień przed tym wydarzeniem, zrobiłem sobie mały jogging po pobliskim parku. Swoją drogą - polecam bieganie, jako świetną metodę na pozbycie się smutków i trosk wszelakich.
Rano zadzwonił budzik. Ja jednak dałem sobie jeszcze "pięć miuuuutek, mammmooo..." Obudziłem się po piętnastu minutach i w popłochu zacząłem się ogarniać. Garniak wyprasowany wieczór wcześniej, broda nienagannie ogolona, włosy na szybko przylizane, gęba umyta, buty wypastowane. Lecimy z tym koksem.
Wskoczyłem w obuwie, zamówiłem taksówkę, wpadłem do sali lekko zdyszany, dostałem błyskawiczny opieprz za spóźnienie i niemalże z marszu zostałem wepchnięty przed publiczność. Mimo lekkiej zamotki wszystko poszło super. Czułem się jak ryba w wodzie. Zastanawiało mnie tylko, czemu rzucane przeze mnie suche żarciki wywołują tak duże salwy śmiechu. No, trudno, może zgromadzeni od razu rozpoznali we mnie kawalarza?
Zaraz po wykładzie, nie żegnając się z nikim, złapałem taksówkę i wróciłem do domu odespać parę utraconych przez wykład godzin, które normalnie spędziłbym w objęciach Morfeusza.
Wieczorem zaległem przed telewizorem, aby zobaczyć skróconą relację z mojego "występu".
Dopiero wtedy zorientowałem się, że z mym idealnie skrojonym, wyprasowanym garniturem, dostojną brodą, wzorowym fryzem i postawą godną najznakomitszego człeka nauki, kontrastują moje "kamasze". Otóż jeden but był skórzanym, eleganckim butem pasującym do garniaka, natomiast drugi... sportowym adidasem w kolorze oczojebnego, k#rwa, różu!
W porannym zamieszaniu jakimś cudem chwyciłem za jeden z moich sportowych trepków, w których wieczór wcześniej drałowałem sobie po parku. Pewnie gdybym nie wpadł spóźniony do sali, to ktoś zdołałby mi zwrócić na to uwagę. A tak, stałem się pośmiewiskiem na skalę krajową. Potem, jak mnie pytano o tajemnicę mojego ubioru, to mówiłem, że był to zamierzony, wcześniej zaplanowany pomysł, który miał dać metaforyczny efekt zaburzenia wymuszonej harmonii. Jak dobrze, że jestem filozofem.;)
E no, nie no, taka osobistość na anonimowych? 🤗🤔
Pozdrowienia dla autora 😃
Może jakieś autografy dla anonimowej rodzinki? :D
I jakiś dla nieprzyjaciela FS?
Zgadywanie kto to za 3...2...1...
Jerzy Pilch
Anonimek zdemaskowany! :D
Mnie jak się wygoogluje też wyskocza ci moje zdjęcia ;p
Me serce na chwilę stanęło. Mnie też można wygooglowac, nawet i zjutubowac i zyahooowac (<>_<>)
Naprawde myslisz, ze autor opublikowal to na anonimowych zebys pisala jego nazwisko w kazdej odpowiedzi?
I co z tego, jeśli podała prawdziwe imię? Historia ciekawa, ale ciężko nazwać sytuację transmitowaną w telewizji anonimową
Wow, takie metafizyczne odczucie zdemaskować anonimowego 😊 Czuję, że wkroczyliśmy na zakazany teren.
Ktoś z anonimowych był na tym wykładzie ?
Tak, pozdrawiam autora! :)
Byłam. To był Jerzy Pilch
Skąd wam przyszedł ten Pilch ludzie??? Oo
Po pierwsze – nie jest wykładowcą
Po drugie – ukończył filologię polską, nie filozofię
Po trzecie – jest niestety schorowanym człowiekiem, więc na pewno nie chodzi na "joggingi". Poza tym nie jest to typ człowieka, który wsuwa różowiaste adidaski i tupta po parku.
Po czwarte – naprawdę ktokolwiek uwierzył, że jeden z najwybitniejszych żyjących polskich pisarzy pisałby historyjki na Anonimowych?
Skąd pomysł, że to Pilch w ogóle????? :D
bylam na tym wykładzie! Możliwe, ze nie napisał tego Pan Jerzy ale ktoś kto również tam był, nieznający dokładnie jego wykasztalcenia
Nie lubię jak ludzie próbują być mondrzy i logiczni.
Czyli jak jestem informatykiem nie mogę być lingwistą? Jedno nie wyklucza drugiego.
Filolog - filozof amator nie brzmi nieprawdopodobnie. A i do autora książek pasuje
Raczej takie stopy nie zdarzają się często wiec... Jesli ktos zaraz nie rzuci nazwiska, znaczy ze to ściema :P
Kurczę, wtopy miało być... Ale uznajmy że to był zamierzony, metaforyczny efekt zaburzonej harmonii 😄
Jerzy Pilch
Ale buty są na stopach, więc wszystko gra ;)
A skąd wiadomo, że to właśnie Jerzy Pilch? (na marginesie: jakoś wątpię, żeby to on sam zamieścił tę historyjkę).
A to dlatego, że niektórzy użytkownicy byli na tym wykładzie.
Źle zrozumiałeś, pytanie jest takie, czy to wyznanie napisał rzeczywiście p. Jerzy Pilch, czy może uczestnik wykładu?
W wywiadzie w Newsweeku (?) Jerzy Pilch wspomniał, że wyjście po gazety w dwóch różnych butach nie było wcale wesołe.
A ja wątpie w prawdziwość wyznania. W sensie nie twierdzę że ta sytuacja sie nie wydarzyła skoro wiele anonimowych było na tym wykładzie ale nie sądze żeby ten wykładowca dodał to wyznanie na anonimowe. Po prostu coś mi nie pasuje (mogę się mylić ). Myślę że to jeden z świadków tego wydarzenia po prostu napisał to wyznanie w imieniu pana Jerzego.
Tez tak myśle
Lubię Pańskie teksty w "Tygodniku Powszechnym". ;)